#3 Pod gwiazdami
Exile,odwróciła się na drugi bok,tym samym wtulając się w ciepłe futro ojca.Uśmiechnęła się pod nosem,po czym otworzyła jedno oko.Na dworze,panował wieczór.Zamknęła więc ponownie oczy,ale coś jej nie pozwoliło zasnąć.Podniosła się więc na proste łapy,po czym opuściła jaskinię rodzinną,najciszej jak mogła.Wieczór był dość chłodny,wiał lekki wiatr,co było przyjemnym uczuciem,po serii upałów.Skoczyła na "dach" domu,po czym się na nim wygodnie ułożyła,oczywiście na plecach.Mogła w ten sposób,lepiej obserwować gwiazdy.Oświetłaby niebo tej nocy,na prawdę pięknie.Westchnęła ciężko.Gdybyśmy wszyscy byli tacy sami..-pomyślała.Tej nocy,jeszcze długo nie spała,wpatrując się w gwiazdy.Kiedy w końcu skończyła,był już prawie ranek.
Chciała szybko wrócić do jaskini,kiedy zatrzymał ją spokojny głos,należący do jej matki.
-Już wstałaś? Tak wcześnie? Jeszcze słońce nie wzeszło...
Biała lwiczka zeskoczyła,prosto pod łapy matki,w które się wtuliła.Uśmiechnęła się w stronę szarej,ta odwzajemniła gest.
-Nie mogłam spać,to chyba po tej sytej kolacji..
-No cóż,skoro już wstałaś,to może się przejdziemy,-Exile tylko kiwnęła głową,po czym wraz z matką,ruszyły w stronę sawanny.
Droga minęła im ogółem szybko i nim się zorientowały,wracały już do domu.Czekała tam już na nie antylopa,leżąca na samym środku jaskini.Haki przywitał się najpierw z żoną,a potem z córką.Exile,podeszła do antylopy,wzięła parę gryzów mięsa,po czym podeszła do siostry.Diga siedziała zamyślona w koncie.Biała położyła się koło siostry.
-Nad czym tak dumasz?
-Jak by się tu wymknąć,pamiętasz..miałyśmy się dzisiaj spotkać z Wivu i resztą
-Widzieliśmy się z nimi wczoraj,-odparła biała,za co szara zgromiła ją wzrokiem.
-Więc wolisz,leżeć tu jak jakiś kołek?
-No nie..
-Właśnie!
-Dlaczego,nie możemy po prostu wyjść?
-Zapomniałaś,rodzice mówili,że dzisiaj podobno mają być jakieś ulewy..-westchnęła Diga
-A no tak! Cóż..może na pięć minut się wymkniemy,-puściła oczko siostrze,na co szara się cicho zaśmiała.Postanowiły,wprowadzić swój plan w życie.
Kiedy tylko rodzice zajęli się sobą,siostry po cichu,opuściły jaskinię.Kiedy znalazły się już na zewnątrz,zaczęły biec ile tylko sił w stronę granicy.Miały nadzieję,że nikt ich nie przyłapie.Diga podczas biegu,spojrzała na niebo i cicho warknęła.Rzeczywiście,zaczynało się chmurzyć.O nie,byle deszczyk nie przeszkodzi mi w spotkaniu z przyjaciółmi!-pomyślała,po czym przyspieszyła.Exile jak na zawołanie,ruszyła za nią.
Biegły szybko..bardzo szybko.Ich oddechy,pracowały że sobą równomiernie,podobnie ich kroki.Zatrzymały się dopiero,przed górką.Zeszły z niej powoli,byle się nie przewrócić i niefortunnie upaść na gołą ziemię.Kiedy w końcu,ich łapy dotknęły podłoża,zaczęły się nerwowo rozglądać.Szukały wzrokiem przyjaciół.
Exile wzruszyła ramionami
-Dziś nie przyjdą,pewnie nie chcą w prawie ulewę,-spojrzała na niebo,które już całkiem poczerniało,-może wracajmy?
-Nie idźcie,-usłyszały dobrze im znany głos i niemal natychmiast się odwróciły,za nimi stała ich przyjaciółka Kama,oraz Moto.Wivu doszedł po paru minutach.Piątka przyjaciół,przywitała się z sobą,po czym zaczęli zabawę.W końcu lwiątka,jak to lwiątka..dla nich każda chwila jest dobra na zabawę.
Zaczęło się od berka,chowanego,począwszy w końcu na zapasach.Akurat,kiedy skączyli tą drugą,rozpadało się.Moto i Wivu,poprawili sobie małe grzywki,które już zdążyły zmoknąć.
-My już będziemy wracać,-powiedziała Exile,po czym przytuliła na pożegnanie Kamę.Wraz z Digą,pobiegły do domu.
Deszcz padał coraz mocniej,więc cała sawanna,po kilku minutach,była już cała mokra od deszczu.Lwiczki nie zważały na to,biegły ile tylko miały sił.Były pewne,że rodzice już dawno skapnęli się,że ich nie ma.
Exile spojrzała na niebo,po którym właśnie przeszła błyskawica.
Westchnęła ciężko,po czym przyspieszyła tempa.Pech chciał,że akurat wtedy się potknęła.No nic to,podniosła się szybko,po czym przeniosła wzrok na choryzont.
Chciała szybko wrócić do jaskini,kiedy zatrzymał ją spokojny głos,należący do jej matki.
-Już wstałaś? Tak wcześnie? Jeszcze słońce nie wzeszło...
Biała lwiczka zeskoczyła,prosto pod łapy matki,w które się wtuliła.Uśmiechnęła się w stronę szarej,ta odwzajemniła gest.
-Nie mogłam spać,to chyba po tej sytej kolacji..
-No cóż,skoro już wstałaś,to może się przejdziemy,-Exile tylko kiwnęła głową,po czym wraz z matką,ruszyły w stronę sawanny.
Droga minęła im ogółem szybko i nim się zorientowały,wracały już do domu.Czekała tam już na nie antylopa,leżąca na samym środku jaskini.Haki przywitał się najpierw z żoną,a potem z córką.Exile,podeszła do antylopy,wzięła parę gryzów mięsa,po czym podeszła do siostry.Diga siedziała zamyślona w koncie.Biała położyła się koło siostry.
-Nad czym tak dumasz?
-Jak by się tu wymknąć,pamiętasz..miałyśmy się dzisiaj spotkać z Wivu i resztą
-Widzieliśmy się z nimi wczoraj,-odparła biała,za co szara zgromiła ją wzrokiem.
-Więc wolisz,leżeć tu jak jakiś kołek?
-No nie..
-Właśnie!
-Dlaczego,nie możemy po prostu wyjść?
-Zapomniałaś,rodzice mówili,że dzisiaj podobno mają być jakieś ulewy..-westchnęła Diga
-A no tak! Cóż..może na pięć minut się wymkniemy,-puściła oczko siostrze,na co szara się cicho zaśmiała.Postanowiły,wprowadzić swój plan w życie.
Kiedy tylko rodzice zajęli się sobą,siostry po cichu,opuściły jaskinię.Kiedy znalazły się już na zewnątrz,zaczęły biec ile tylko sił w stronę granicy.Miały nadzieję,że nikt ich nie przyłapie.Diga podczas biegu,spojrzała na niebo i cicho warknęła.Rzeczywiście,zaczynało się chmurzyć.O nie,byle deszczyk nie przeszkodzi mi w spotkaniu z przyjaciółmi!-pomyślała,po czym przyspieszyła.Exile jak na zawołanie,ruszyła za nią.
Biegły szybko..bardzo szybko.Ich oddechy,pracowały że sobą równomiernie,podobnie ich kroki.Zatrzymały się dopiero,przed górką.Zeszły z niej powoli,byle się nie przewrócić i niefortunnie upaść na gołą ziemię.Kiedy w końcu,ich łapy dotknęły podłoża,zaczęły się nerwowo rozglądać.Szukały wzrokiem przyjaciół.
Exile wzruszyła ramionami
-Dziś nie przyjdą,pewnie nie chcą w prawie ulewę,-spojrzała na niebo,które już całkiem poczerniało,-może wracajmy?
-Nie idźcie,-usłyszały dobrze im znany głos i niemal natychmiast się odwróciły,za nimi stała ich przyjaciółka Kama,oraz Moto.Wivu doszedł po paru minutach.Piątka przyjaciół,przywitała się z sobą,po czym zaczęli zabawę.W końcu lwiątka,jak to lwiątka..dla nich każda chwila jest dobra na zabawę.
Zaczęło się od berka,chowanego,począwszy w końcu na zapasach.Akurat,kiedy skączyli tą drugą,rozpadało się.Moto i Wivu,poprawili sobie małe grzywki,które już zdążyły zmoknąć.
-My już będziemy wracać,-powiedziała Exile,po czym przytuliła na pożegnanie Kamę.Wraz z Digą,pobiegły do domu.
Deszcz padał coraz mocniej,więc cała sawanna,po kilku minutach,była już cała mokra od deszczu.Lwiczki nie zważały na to,biegły ile tylko miały sił.Były pewne,że rodzice już dawno skapnęli się,że ich nie ma.
Exile spojrzała na niebo,po którym właśnie przeszła błyskawica.
![]() |
By Me |
-Diga..jesteśmy za daleko,nie damy rady w tą ulewę..
-Co proponujesz?-szara lwiczka zdawała się być zamyślona
-Znaleźć jakieś schronienie!-lwiczka zmrużyła oczy,-tam! tam jest jakaś norka! Schowajmy się..
Diga przytaknęła i po chwili wraz z siostrą,schowały się do norki.Było trochę ciasno,ale przynajmniej sucho.
Lwiczki ziewnęły,po czym wtulone w siebie zasnęły.
Exile,otworzyła leniwie oczy,po czym dźgnęła nosem siostrę.Diga z pomrukiem,spojrzała na nią.Biała lwiczka,wskazała głową wyjście,w którym za chwile zniknęła.Szara wyszła tak jak ona.Nie padało już,było po prostu mokro.Poza tym,niebo już dawno pokryły gwiazdy.Córki Hakiego,położyły się na plecach,by bardziej je dostrzec.
-Rodzice mówili,że żyją tam dawni władcy..-zaczęła Diga z kpiną
-..którzy pomogą nam zawsze gdy będziemy w potrzebie,-Exile przewróciła oczami.Obie lwiczki,nie zabardzo w to wierzyły.Dbały o Krąg Życia,wierzyły w Duchy Przodków,ale nie w to,że po śmierci,zamieniają się w gwiazdy.
-Ten gwiazdozbiór..-Exile przechyliła głowę,-wygląda jak motylek
-A ten,jak dwa lwy walczące o kawałek mięsa!-zachwyciła się szara
-A ten z kolei..jak dwie biegające..lwiczki!
-Może to my,-zaśmiała się cicho Diga,lecz po chwili spoważniała,-mam dość na dziś,chodź..idziemy spać
Przekręciła się na drugi bok,zwinęła w kłębek i właśnie w taki sposób,zasnęła.Exile po chwili,poszła w ślad za nią.Zasnęła z pewną myślą..Czy Duchy Przodków,pomogą jej,kiedy będzie tego potrzebować?
Przekręciła się na drugi bok,zwinęła w kłębek i właśnie w taki sposób,zasnęła.Exile po chwili,poszła w ślad za nią.Zasnęła z pewną myślą..Czy Duchy Przodków,pomogą jej,kiedy będzie tego potrzebować?
Kiedy tylko oczy obu lwiczek się otworzyły,zauważyły,że nie są już na zewnątrz.Były w..swojej jaskini! Obok nich,spała Violet,natomiast Haki,siedział przed wyściem z jaskini,oczywiście tyłem.Siostry,spojrzały na siebie porozumiewawczo,po czym podeszły do lwa.Oczekiwały jakiejś kary,ale zamiast tego,mocno je przytulił.
-Nie należe do karygodnych rodziców..-zaczął,-więc was z mamą nie ukażemy.Dam wam za to radę.Nigdy nie można nocować na otwartej przestrzeni! Zapamiętajcie to sobie
Haki przeciągnął się,po czym wyszedł z jaskini.Siostry jeszcze chwile,siedziały,wpatrując się w wschodzące słońce,po czym podbiegły do matki.Lwica akurat wstała.Przytuliła od razu córki,po czym umyła je z brudu.Ten dzień,lwiczki spędziły w jaskini.
***************************
Hej! Kolejny rozdział za nami.Mam nadzieję,że rozdział się spodobał.Dedykuję go Lemi Lemi-której obecność dodaję mi weny c:
Mogę was zapewnić,że historia nawet się jeszcze nie rozkręciła.
Pozdrawiam :)
Hejo! Dziękuję za dedykację! Ty sama też często mnie motywujesz. Widać, że wena Ci dopisuje. Piszesz i piszesz C:! Nie rozkręciła, powiadasz? To koła w ruch! Buziaczki ^^
OdpowiedzUsuńSuper :D Nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń