#19 Opowieści
Przejście przez nieznane tereny, nie sprawiło im aż tak dużego problemu.Może szli kilka dni,czy tygodni.Po drodze jednak napotkali pewną ziemię..
Trawiasta Ziemia była tajemnicą,ukrytą ziemią,całą bujnie porośniętą trawą.Do tego ta ziemia nie miała władcy.
Dlatego więc,gdy trójka przyjaciół tutaj dotarła,mogli w spokoju odpocząć ,zapolować i napić się wody.
Kolejnego dnia jednak Exile uznała,że pora ruszać dalej.Droga była przecież daleka,a lwica wybrała sobie za następcy cel Zieloną Ziemię,o której tutaj mówiono.
Tak więc ,jak już wspominałam, szli bardzo długo, a łapy bolały ich od ciągłego wysiłku.Futro Exile wolno falowało na wietrze. Lwica odwróciła się w stronę przyjaciół,ale zarówno Uzuri,jak i Kioo, szli dzielnie,nie zwalniając.
Spowolnić miało ich jednak ciemne niebo.Kioo z niepokojem przyjrzał się chmurom ,zdrowym okiem.
-Chyba będzie burza
-Nie żartuj!-prychnęła Exile,-nie padało od dobrych tygodni! Przyznaj,że po prostu nie chce ci się iść na Zieloną Ziemię.
-A właściwie,dlaczego tak się spieszymy?-spytał Kioo,spoglądając na lwice,-przecież zapewne nas przyjmą do stada.
-Nie bądź taki pewien.W twoim dawnym stadzie,niechętnie nas przyjęli nawet na nocleg,-rzuciła Uzuri.Skinęła głową Exile,-myślę,że powinniśmy biec.
Exile skinęła głową.
Trójka lwów puściła się biegiem przed siebie.
Pierwszą oznaką burzy,były krople deszczu spadające na ziemię.Z początku mało,później cała chmara.
Następnie przyjaciele dojrzeli błyskawice,zerwał się silny wiatr i w końcu rozniósł się grzmot.
Futro Exile zjeżyło się,mimo iż było przemoknięte.Uzuri zamknęła oczy.
-Chyba widzę jaskinię...tam!-wskazała ogonem na małą pieczarę trochę dalej od nich.
Biała,beżowa i jasny puścili się truchem w stroną znaleziska i o dziwo,cała trójka się wcisnęła.
Uzuri westchnęła.
-Jak dobrze.Już cała przemokłam do suchej nitki!
-I..co teraz?-ziewnął Kioo.Położył się w rogu.W ślad za nim poszły lwice,przytulając się do siebie nawzajem.
Exile rozejrzała się po jaskini i skrzywiła się na dźwięk grzmotu.
-Wygląda na to..-westchnęła,-..że tu zostaniemy do końca burzy
-Cudnie! Czyli odpoczynek!-ucieszył się Kioo ,szeroko się uśmiechnął
Exile rzuciła mu mordercze spojrzenie,więc się zmieszał.
Uzuri zamyśliła się,po czym z triumfem ,krzyknęła:
-Opowiem wam historię! -i nim ktoś zdążył coś powiedzieć,usiadła, i zaczęła opowiadać,- Dawno dawno temu, na Zielonej Ziemi ,urodziła się piękna srebrna..
-Proszę, nie srebrna,-skrzywił się Kioo,-Kojarzy mi się z siostrą.
-Powinieneś wiedzieć,że Uzuri nie zmyśla swoich historii, -uśmiechnęła się w stronę przyjaciółki Exile,-ona zapamiętuje wszystko co usłyszy.
Uzuri lekko się zarumieniła.
-Ale mogę zmienić kolor futra.Może być brązowy?
Kioo skinął głową,więc Uzuri kontynuowała.
-..urodziła się piękna brązowa lwiczka.Była córka zwykłych lwów.Strażnika i lwicy polującej.Mała,której nadano imię Sukari ,była najsilniejsza i najpiękniejsza ze wszystkich lwiątek.Może to właśnie dlatego,para królewska,która nie posiadała potomstwa,chciała by mała w przyszłości zajęła ich miejsce na królewskim tronie.
Sukari,gdy tylko podrosła na tyle,by wychodzić z jaskini, musiała uczęszczać na lekcje rządzenia z królem Mwaną i lekcje sprawiedliwości z królową Hasirą. Jej mama,Rena ,uczyła ją natomiast polować, a tata Busara walczyć.
-Ale masz dobrą pamięć!-Kioo przerwał,by powiedzieć to w stronę Uzuri.Jego oczy błyszczały,prosząc o więcej historii.
Uzuri uśmiechnęła się.
-Sukari mogło mieć wszystko.Podróżowała z parą królewską,miała czułość matki i uwagę ojca.Najlepsze kąski jedzenia ,najlepsze lwie zabawki. Sukari ,nie miała jednak jednego.. przyjaciół.Ponieważ nie wychodziła na sawannę,czy nad wodopój,całe dnie spędzała z dorosłymi.Tak,wyrosła na świetną przyszłą królową. Odważną,sprawiedliwą,cierpliwą,dobrą i dumną.Umieła polować,walczyć,kochała Krąg Życia,obserwować gwiazdy. Sukari nie czuła się jednak szczęśliwa.
Któregoś dnia,już nastoletnia Sukari,wymknęła się o wschodzie słońca z jaskini.Wybrała się na polowanie.Zakradła się do antylopy i wolno zmierzała ku niej.Antylopa nagle podniosła uszy i uciekła.Lwica się zdziwiła.Przecież wszystko robiła dobrze! Nawet nie było wiatru!
Rozejrzała się i dostrzegła szarą lwicę w czarne łaty.Zdziwiła się jej wyglądem,puki nie zrozumiała,że plamy są narysowane.
Lwica zaśmiała się ,pomknęła przez polanę.Zaciekawiona Sukari ruszyła za nią.Lwica poprowadziła ją prosto na stary baobab,od lat,jak jej się wydawało,niezamieszkały.
Lwica usiadła na trawiastym posłaniu i zachęciła Sukari do zrobienia tego samego.
-Ale musiała być ufna,-teraz przerwała Exile.
-Nie..po prostu ciekawska,-odpowiedziała Uzuri.
-"kim jesteś?"-spytała Sukari lwicy.
Lwica uśmiechnęła się.
"jestem Kiki, szamanka tej ziemi
"szamanka? my nie mamy szamanów.wogóle nie chorujemy"-zdziwiła się Sukari
"jest wiele rzeczy o których nie wiesz,wogóle nie patrzyć przed siebie,a robisz to,co każą.Czy masz własne marzenia,plany? patrz przed siebie"
Sukari posłuchała rad szamanki Kiki.Wymykała się do niej co dzień przed wschodem słońca,by medytować,malować i słuchać.Lwica nauczyła ją innej cierpliwości,innego spojrzenia na świat.Sukari wymykała się nawet nocą ,by wraz z nią obserwować gwiazdy,pomagać zwierzętą,czy robić więcej.
Członkowie stada,którzy się o tym dowiadywali,śmiali się ,że Sukari ma chłopaka.Nie..Sukari znalazła przyjaciółkę,której nie wymieniłaby na nic innego.
Jednak,zawsze musi coś pójść źle..
Gdy rodzice i para królewska dowiedzieli się i zobaczyli,do kogo uczęszcza na "lekcje", wściekli się. "chodzisz do tej starej wiedźmy" "postradała rozum" "to nie lew" "masz przestać,skupić się na tym co ważne"
I wiecie co? Sukari ich posłuchała.Robiła znów to samo,to co umiała,to co nie sprawiało jej radości.Straciła na to całą młodość i dopiero w wieku dorosłym,znów zawędrowała przez przypadek do szamanki.
Kiki bardzo się postarzała.Powitała ją chłodno:
"Co byś chciała,księżniczko"
"nie jestem księżniczką.To ja..Sukari!"
"Ta co się pogubiła.Pomogłam,odzuciła moją pomoc"
"byłaś moją przyjaciółką,przepraszam"
Kiki spojrzała na nią uważnie.
"przyjaciel zawsze chce pomagać.więc proszę Sukari,zostań tym kim chcesz,a nie tym,kim musisz!"
Sukari spędziła ten dzień z lwicą,podobnie chciała następny ale...Kiki odeszła ,by w spokoju odejść z Kręgu Życia.
Sukari była załamana,ale nie zamierzała zapominać o jej radach.Spojrzała w gwiazdy,które migotały i już wiedziała,jaka może być jej droga.
Lwica nie zapomniała jednak,że ma obowiązki też co do stada.Oni musieli mieć następcę.
Sukari odszukała więc spośród lwiątek to,które uznała za odpowiednie.Była to biała jak śnieg lwiczka,której jedno oczko było ślepe.Lwiczka jednak miała pełno przyjaciół.
Gdy Sukari zapytała lwiczki,dlaczego tyle lwiątek się z nią przyjaźni,lwiczka nie obraziła się,a odpowiedziała:
"mogę nie być do końca zdrowa,ale przyjaźnić się chce z tym,kto sprawia spokój i dobre wrażenie,rozbawienie i zaufanie,a nie mówi ciągle o depresji"
Od tond ,Sukari wzięła lwiczkę o imieniu Giza na naukę.
Sukari nauczyła Gizę tego,co nauczyła ją rodzina królewska i rodzice.Nauczyła tego,co nauczyła ją Kiki i tego,co sama zrozumiała.Nie zapomniała także o tym,by Giza miała szczęśliwe dzieciństwo.
Kiedy Sukari została królową,ogłosiła Gizę swoją następczynią i zrezygnowała z małżeństwa.Powiedziała w sekrecie Gizie,że ta powinna wyjść za tego,kogo pokocha.
A gdy tylko Giza została młodą dorosłą, Sukari odeszła ze swojej rodzinnej ziemi,by ...leczyć. Leczyła każde zwierzę ,które potrzebowało jej pomocy i nauczała każdego,kto odkrył,że tego pragnie.Bo właśnie to było powołaniem tej niezwykłej lwicy!
Exile i Kioo zaczęli bić brawo łapami.Uzuri pochyliła głowę w skromności.
Kioo usiadł.
-To teraz ja coś opowiem!-chrząknął i zaczął:
-Istaniało stado:zwało się stadem Kifo. Członkowie tego stada,to były tylko lwy -najsilniejsze,najodważniejsze i najszybsze ze wszystkich! W stadzie tym chowali się sami wojownicy.Stadem rządzili nawzejm,w ich krwi kreowała walka.Nikt nie mógł ich pokonać. Koniec.
Uzuri zamrugała kilkukrotnie.
-Już?
-Nie lubię opowiadać,wolę słuchać,-uśmiechnął się zawadiacko
Uzuri skinęła głową i podniosła błagalne spojrzenie na Exile.
-Twoja kolej
-O nie..ja nie ..-w końcu jednak westchnęła,-dobrze.
-Zuch dziewczyna!-pochwaliła Uzuri z wielkim uśmiechem
Exile nie wiedziała,dlaczego ona lubi się uśmiechać.
Biała usiadła i sięgnęła pamięcią dalej.Te historię opowiadała jej mama...
-Dawno dawno temu,kiedy nie było jeszcze Szarej Ziemi,ani Szarej Doliny,na tych terenach mieszkało stadko Matumainów.Lwy te,znały się niemal na wszystkim,tak przynajmniej sobie opowiadali.W rzeczywistości,opowiadali kłamstwa,które sami wymyślali.Stadkiem tym,rządził kłamliwy król Uwongo**.Nie zapowiadało się najlepiej,także po narodzinach księżniczki Hapany.Lwica była cały czas nazywana tą "beznadziejną",tylko dlatego,że nie kłamała.Uwongo nie kochał jej,głównie przez jej styl bycia-który przecież był normalny.Nie zabijała smoków,nie ujerżdzała ptaka giganta-jak to inni kłamali.Była sobą.
W końcu jednak,czas jej ojca nadszedł i król odszedł z tego świata.Przejęła wówczas rządy.Chciała rządzić dobrze,ale miała niską samoocenę,przez pomuwienia innych.Ci dalej brneli w kłamstwa.
W stadzie pewnego dnia,pojawił się dziwny lew,imieniem Hivyo***.Kiedy słuchał opowieści kłamliwych tamtych mieszkańców powtarzał tylko:Wewe haukufanya,co oznaczało nie zrobiłeś.Kiedy to powiedział,ten z kim rozmawiał,natychmiast zamieniał się w kamienny posąg.W końcu,całe stado stało się kamiennymi posągami,oprócz nie których.
Tymi których nie udało się zmienić Hivyo,była sama księżniczka Hapana****,jak i..małe lwiątka.Były to niedawno narodzone maleństwa.Ci,którzy jeszcze nie musieli kłamać. "Zacznij opowiadać księżniczko!" rzekł Hivyo.Hapana zaczęła opowiadać,jak to wszystko trwało,o swoim dzieciństwie i ciągłych kłamstwach.W końcu,kiedy Hivyo wypowiedział swoje słowa,nikt nie zamienił się w kamień.Hapana nie wiedziała jak go pokonać,aż w końcu,dopadł ją pomysł.Powiedziała,że skłamie i da się zamienić w kamienny posąg,jeśli wyceluje najpierw w siebie.Ujęła to,że skoro nie kłamie,to nic mu się nie stanie.Hivyo,wycelował w siebie swoje motto i..zamienił się w połowie w kamień. "Kłamie tylko,kiedy muszę" , "Kłamiesz,żeby inni kłamali"-odparła na jego słowa księżniczka.Hivyo,zamienił się w całości w kamienny posąg,mówiąc tylko "Nie warto".Poddani Hapany,z powrotem się odmienili.Księżniczka,a właściwie królowa,nic nie robiła z kłamstwami.Zabierała jednak lwiątka,króre sama chowała.Opowiadała im swoją historię i przestrzegała przed kłamstwem,nawet w słusznej sprawie.I tak..lwiątka zapamiętywały i przekazywały dalej,w końcu,całe ich stado,przestało tonąć w kłamstwie.Koniec
-Łał.Nie słyszałam jeszcze tej historii,-przyznała Uzuri
-Mama mi ją opowiadała.Możesz zapamiętać,-uśmiechnęła się Exile.
Lwica ziewnęła szeroko.Położyła się ,zamknęła oczy i nawet nie wiedziała,kiedy porwał ją sen.Podobnie uczyniła Uzuri,wtulając się w już śpiącą przyjaciółkę.Kioo także zasnął.Mieli przed sobą jeszcze długą wędrówkę.
Trawiasta Ziemia była tajemnicą,ukrytą ziemią,całą bujnie porośniętą trawą.Do tego ta ziemia nie miała władcy.
Dlatego więc,gdy trójka przyjaciół tutaj dotarła,mogli w spokoju odpocząć ,zapolować i napić się wody.
Kolejnego dnia jednak Exile uznała,że pora ruszać dalej.Droga była przecież daleka,a lwica wybrała sobie za następcy cel Zieloną Ziemię,o której tutaj mówiono.
Tak więc ,jak już wspominałam, szli bardzo długo, a łapy bolały ich od ciągłego wysiłku.Futro Exile wolno falowało na wietrze. Lwica odwróciła się w stronę przyjaciół,ale zarówno Uzuri,jak i Kioo, szli dzielnie,nie zwalniając.
Spowolnić miało ich jednak ciemne niebo.Kioo z niepokojem przyjrzał się chmurom ,zdrowym okiem.
-Chyba będzie burza
-Nie żartuj!-prychnęła Exile,-nie padało od dobrych tygodni! Przyznaj,że po prostu nie chce ci się iść na Zieloną Ziemię.
-A właściwie,dlaczego tak się spieszymy?-spytał Kioo,spoglądając na lwice,-przecież zapewne nas przyjmą do stada.
-Nie bądź taki pewien.W twoim dawnym stadzie,niechętnie nas przyjęli nawet na nocleg,-rzuciła Uzuri.Skinęła głową Exile,-myślę,że powinniśmy biec.
Exile skinęła głową.
Trójka lwów puściła się biegiem przed siebie.
Pierwszą oznaką burzy,były krople deszczu spadające na ziemię.Z początku mało,później cała chmara.
Następnie przyjaciele dojrzeli błyskawice,zerwał się silny wiatr i w końcu rozniósł się grzmot.
Futro Exile zjeżyło się,mimo iż było przemoknięte.Uzuri zamknęła oczy.
-Chyba widzę jaskinię...tam!-wskazała ogonem na małą pieczarę trochę dalej od nich.
Biała,beżowa i jasny puścili się truchem w stroną znaleziska i o dziwo,cała trójka się wcisnęła.
Uzuri westchnęła.
-Jak dobrze.Już cała przemokłam do suchej nitki!
-I..co teraz?-ziewnął Kioo.Położył się w rogu.W ślad za nim poszły lwice,przytulając się do siebie nawzajem.
Exile rozejrzała się po jaskini i skrzywiła się na dźwięk grzmotu.
-Wygląda na to..-westchnęła,-..że tu zostaniemy do końca burzy
-Cudnie! Czyli odpoczynek!-ucieszył się Kioo ,szeroko się uśmiechnął
Exile rzuciła mu mordercze spojrzenie,więc się zmieszał.
Uzuri zamyśliła się,po czym z triumfem ,krzyknęła:
-Opowiem wam historię! -i nim ktoś zdążył coś powiedzieć,usiadła, i zaczęła opowiadać,- Dawno dawno temu, na Zielonej Ziemi ,urodziła się piękna srebrna..
-Proszę, nie srebrna,-skrzywił się Kioo,-Kojarzy mi się z siostrą.
-Powinieneś wiedzieć,że Uzuri nie zmyśla swoich historii, -uśmiechnęła się w stronę przyjaciółki Exile,-ona zapamiętuje wszystko co usłyszy.
Uzuri lekko się zarumieniła.
-Ale mogę zmienić kolor futra.Może być brązowy?
Kioo skinął głową,więc Uzuri kontynuowała.
-..urodziła się piękna brązowa lwiczka.Była córka zwykłych lwów.Strażnika i lwicy polującej.Mała,której nadano imię Sukari ,była najsilniejsza i najpiękniejsza ze wszystkich lwiątek.Może to właśnie dlatego,para królewska,która nie posiadała potomstwa,chciała by mała w przyszłości zajęła ich miejsce na królewskim tronie.
Sukari,gdy tylko podrosła na tyle,by wychodzić z jaskini, musiała uczęszczać na lekcje rządzenia z królem Mwaną i lekcje sprawiedliwości z królową Hasirą. Jej mama,Rena ,uczyła ją natomiast polować, a tata Busara walczyć.
-Ale masz dobrą pamięć!-Kioo przerwał,by powiedzieć to w stronę Uzuri.Jego oczy błyszczały,prosząc o więcej historii.
Uzuri uśmiechnęła się.
-Sukari mogło mieć wszystko.Podróżowała z parą królewską,miała czułość matki i uwagę ojca.Najlepsze kąski jedzenia ,najlepsze lwie zabawki. Sukari ,nie miała jednak jednego.. przyjaciół.Ponieważ nie wychodziła na sawannę,czy nad wodopój,całe dnie spędzała z dorosłymi.Tak,wyrosła na świetną przyszłą królową. Odważną,sprawiedliwą,cierpliwą,dobrą i dumną.Umieła polować,walczyć,kochała Krąg Życia,obserwować gwiazdy. Sukari nie czuła się jednak szczęśliwa.
Któregoś dnia,już nastoletnia Sukari,wymknęła się o wschodzie słońca z jaskini.Wybrała się na polowanie.Zakradła się do antylopy i wolno zmierzała ku niej.Antylopa nagle podniosła uszy i uciekła.Lwica się zdziwiła.Przecież wszystko robiła dobrze! Nawet nie było wiatru!
Rozejrzała się i dostrzegła szarą lwicę w czarne łaty.Zdziwiła się jej wyglądem,puki nie zrozumiała,że plamy są narysowane.
Lwica zaśmiała się ,pomknęła przez polanę.Zaciekawiona Sukari ruszyła za nią.Lwica poprowadziła ją prosto na stary baobab,od lat,jak jej się wydawało,niezamieszkały.
Lwica usiadła na trawiastym posłaniu i zachęciła Sukari do zrobienia tego samego.
-Ale musiała być ufna,-teraz przerwała Exile.
-Nie..po prostu ciekawska,-odpowiedziała Uzuri.
-"kim jesteś?"-spytała Sukari lwicy.
Lwica uśmiechnęła się.
"jestem Kiki, szamanka tej ziemi
"szamanka? my nie mamy szamanów.wogóle nie chorujemy"-zdziwiła się Sukari
"jest wiele rzeczy o których nie wiesz,wogóle nie patrzyć przed siebie,a robisz to,co każą.Czy masz własne marzenia,plany? patrz przed siebie"
Sukari posłuchała rad szamanki Kiki.Wymykała się do niej co dzień przed wschodem słońca,by medytować,malować i słuchać.Lwica nauczyła ją innej cierpliwości,innego spojrzenia na świat.Sukari wymykała się nawet nocą ,by wraz z nią obserwować gwiazdy,pomagać zwierzętą,czy robić więcej.
Członkowie stada,którzy się o tym dowiadywali,śmiali się ,że Sukari ma chłopaka.Nie..Sukari znalazła przyjaciółkę,której nie wymieniłaby na nic innego.
Jednak,zawsze musi coś pójść źle..
Gdy rodzice i para królewska dowiedzieli się i zobaczyli,do kogo uczęszcza na "lekcje", wściekli się. "chodzisz do tej starej wiedźmy" "postradała rozum" "to nie lew" "masz przestać,skupić się na tym co ważne"
I wiecie co? Sukari ich posłuchała.Robiła znów to samo,to co umiała,to co nie sprawiało jej radości.Straciła na to całą młodość i dopiero w wieku dorosłym,znów zawędrowała przez przypadek do szamanki.
Kiki bardzo się postarzała.Powitała ją chłodno:
"Co byś chciała,księżniczko"
"nie jestem księżniczką.To ja..Sukari!"
"Ta co się pogubiła.Pomogłam,odzuciła moją pomoc"
"byłaś moją przyjaciółką,przepraszam"
Kiki spojrzała na nią uważnie.
"przyjaciel zawsze chce pomagać.więc proszę Sukari,zostań tym kim chcesz,a nie tym,kim musisz!"
Sukari spędziła ten dzień z lwicą,podobnie chciała następny ale...Kiki odeszła ,by w spokoju odejść z Kręgu Życia.
Sukari była załamana,ale nie zamierzała zapominać o jej radach.Spojrzała w gwiazdy,które migotały i już wiedziała,jaka może być jej droga.
Lwica nie zapomniała jednak,że ma obowiązki też co do stada.Oni musieli mieć następcę.
Sukari odszukała więc spośród lwiątek to,które uznała za odpowiednie.Była to biała jak śnieg lwiczka,której jedno oczko było ślepe.Lwiczka jednak miała pełno przyjaciół.
Gdy Sukari zapytała lwiczki,dlaczego tyle lwiątek się z nią przyjaźni,lwiczka nie obraziła się,a odpowiedziała:
"mogę nie być do końca zdrowa,ale przyjaźnić się chce z tym,kto sprawia spokój i dobre wrażenie,rozbawienie i zaufanie,a nie mówi ciągle o depresji"
Od tond ,Sukari wzięła lwiczkę o imieniu Giza na naukę.
Sukari nauczyła Gizę tego,co nauczyła ją rodzina królewska i rodzice.Nauczyła tego,co nauczyła ją Kiki i tego,co sama zrozumiała.Nie zapomniała także o tym,by Giza miała szczęśliwe dzieciństwo.
Kiedy Sukari została królową,ogłosiła Gizę swoją następczynią i zrezygnowała z małżeństwa.Powiedziała w sekrecie Gizie,że ta powinna wyjść za tego,kogo pokocha.
A gdy tylko Giza została młodą dorosłą, Sukari odeszła ze swojej rodzinnej ziemi,by ...leczyć. Leczyła każde zwierzę ,które potrzebowało jej pomocy i nauczała każdego,kto odkrył,że tego pragnie.Bo właśnie to było powołaniem tej niezwykłej lwicy!
Exile i Kioo zaczęli bić brawo łapami.Uzuri pochyliła głowę w skromności.
Kioo usiadł.
-To teraz ja coś opowiem!-chrząknął i zaczął:
-Istaniało stado:zwało się stadem Kifo. Członkowie tego stada,to były tylko lwy -najsilniejsze,najodważniejsze i najszybsze ze wszystkich! W stadzie tym chowali się sami wojownicy.Stadem rządzili nawzejm,w ich krwi kreowała walka.Nikt nie mógł ich pokonać. Koniec.
Uzuri zamrugała kilkukrotnie.
-Już?
-Nie lubię opowiadać,wolę słuchać,-uśmiechnął się zawadiacko
Uzuri skinęła głową i podniosła błagalne spojrzenie na Exile.
-Twoja kolej
-O nie..ja nie ..-w końcu jednak westchnęła,-dobrze.
-Zuch dziewczyna!-pochwaliła Uzuri z wielkim uśmiechem
Exile nie wiedziała,dlaczego ona lubi się uśmiechać.
Biała usiadła i sięgnęła pamięcią dalej.Te historię opowiadała jej mama...
-Dawno dawno temu,kiedy nie było jeszcze Szarej Ziemi,ani Szarej Doliny,na tych terenach mieszkało stadko Matumainów.Lwy te,znały się niemal na wszystkim,tak przynajmniej sobie opowiadali.W rzeczywistości,opowiadali kłamstwa,które sami wymyślali.Stadkiem tym,rządził kłamliwy król Uwongo**.Nie zapowiadało się najlepiej,także po narodzinach księżniczki Hapany.Lwica była cały czas nazywana tą "beznadziejną",tylko dlatego,że nie kłamała.Uwongo nie kochał jej,głównie przez jej styl bycia-który przecież był normalny.Nie zabijała smoków,nie ujerżdzała ptaka giganta-jak to inni kłamali.Była sobą.
W końcu jednak,czas jej ojca nadszedł i król odszedł z tego świata.Przejęła wówczas rządy.Chciała rządzić dobrze,ale miała niską samoocenę,przez pomuwienia innych.Ci dalej brneli w kłamstwa.
W stadzie pewnego dnia,pojawił się dziwny lew,imieniem Hivyo***.Kiedy słuchał opowieści kłamliwych tamtych mieszkańców powtarzał tylko:Wewe haukufanya,co oznaczało nie zrobiłeś.Kiedy to powiedział,ten z kim rozmawiał,natychmiast zamieniał się w kamienny posąg.W końcu,całe stado stało się kamiennymi posągami,oprócz nie których.
Tymi których nie udało się zmienić Hivyo,była sama księżniczka Hapana****,jak i..małe lwiątka.Były to niedawno narodzone maleństwa.Ci,którzy jeszcze nie musieli kłamać. "Zacznij opowiadać księżniczko!" rzekł Hivyo.Hapana zaczęła opowiadać,jak to wszystko trwało,o swoim dzieciństwie i ciągłych kłamstwach.W końcu,kiedy Hivyo wypowiedział swoje słowa,nikt nie zamienił się w kamień.Hapana nie wiedziała jak go pokonać,aż w końcu,dopadł ją pomysł.Powiedziała,że skłamie i da się zamienić w kamienny posąg,jeśli wyceluje najpierw w siebie.Ujęła to,że skoro nie kłamie,to nic mu się nie stanie.Hivyo,wycelował w siebie swoje motto i..zamienił się w połowie w kamień. "Kłamie tylko,kiedy muszę" , "Kłamiesz,żeby inni kłamali"-odparła na jego słowa księżniczka.Hivyo,zamienił się w całości w kamienny posąg,mówiąc tylko "Nie warto".Poddani Hapany,z powrotem się odmienili.Księżniczka,a właściwie królowa,nic nie robiła z kłamstwami.Zabierała jednak lwiątka,króre sama chowała.Opowiadała im swoją historię i przestrzegała przed kłamstwem,nawet w słusznej sprawie.I tak..lwiątka zapamiętywały i przekazywały dalej,w końcu,całe ich stado,przestało tonąć w kłamstwie.Koniec
-Łał.Nie słyszałam jeszcze tej historii,-przyznała Uzuri
-Mama mi ją opowiadała.Możesz zapamiętać,-uśmiechnęła się Exile.
Lwica ziewnęła szeroko.Położyła się ,zamknęła oczy i nawet nie wiedziała,kiedy porwał ją sen.Podobnie uczyniła Uzuri,wtulając się w już śpiącą przyjaciółkę.Kioo także zasnął.Mieli przed sobą jeszcze długą wędrówkę.
Komentarze
Prześlij komentarz