#1 Początek
Haki*,przechadzał się po Szarej Dolinie,niespokojnym krokiem.Rozglądał się na boki,podziwiając piękno ich doliny.Właściwie,znał tylko tą ziemię.Nie widział,nigdy na oczy innej.Jedynym wyjątkiem była Szara Ziemia.Kiedyś Szara Dolina,była częścią Szarej Ziemi,później jednak,przez kłutnie dwóch braci,ziemie się rozdzieliły.Ten mniejszy teren,jeden z braci nazwał właśnie Szarą Doliną.Przez wiele lat,te dwie ziemie pracowały osobno,jednak,kiedy na tronie zasiadł król Kijivu**,podbił ich dolinę i z powrotem,stała się jednością z Szarą Ziemię.Zachowała jednak swoją wdzięczną nazwę.
Wiedli dalej szczęśliwę życię,u boku swej rodziny.Właśnie z tą myślą,Haki,usiadł na pobliskim kamieniu,nie daleko wodopoju.Wpatrywał się w tafle wody z radością. Rodzina.. Pamiętał dalej ten wyraz,mimo iż jego rodzice,od lat nie żyli.Umarli,kiedy był jeszcze malutki.Zajęła się nim jego starsza siostra,ona niestety,ruszyła w podróż i ślad po niej zaginął.Zrobiła to,kiedy był już odpowiednio dorosły,by poradzić sobie sam.Pewnego dnia,kiedy polował niedaleko Szarej Ziemi,wpadł na kogoś.Miał już na tą osobę nakrzyczeć-gdyż jego wredny charakter,w takich momentach,wychodził na wierzch,jednak nie potrafił.Wpatrywał się tylko jak zaczarowany w oczy lwicy.Jej fioletowe oczy,skrywały w sobie tyle tajemnic..były piękne.Lwica nie wyrużniała się niczym nadzwyczajnym,kolor sierści miała szary-jak większość mieszkańców.Tylko oczy,były jedyne w swoim rodzaju.Nie mógł oderwać od nich wzroku.Poczuł motylki w brzuchu.Pomógł jej wstać.Wtedy pozał jej imię..Violet***.Nawet imię miała dopasowane.Kilka słów wystarczyło w zupełności,żeby chcieli spotkać się ponownie.
Haki był dumny,kiedy lwica została jego żoną.Bardzo ją kochał i wiedział,że to lwica jego życia.
Szary lew,zanurzył język w chłodnej wodzie.Napił się,po czym z powrotem,usadowił się na kamieniu.Poczuł zmęczenie.Położył więc głowę na łapach,po czym zasnął.
Ten sen,był jakiś dziwny.Nie śniło mu się to co zwykle,czyli antylopy,antylopy i więcej antylop.W śnie,ujrzał białą lwicę.Wpatrywała się w niego,swoimi smutnymi granatowymi oczami,po czym warknęła przeciągle.Nagle,jej oko przecięła szlama-teraz jej oko zdobiły ślady pazurów.Warknęła ponownie,kiedy przed nią pojawił się szary cień.Skoczyła na niego,zaczęło się straszna walka..którą przerwał donośny ryk.Padło tylko okrutne słowo,przesiąknięte jadem "wygnanie"..
Lew obudził się z koszmaru,cały zlany potem.Przez chwilę,nie mógł uspokoić oddechu.Co znaczył ten sen? Czy była to przepowiednia? Przez chwile,dyszał ciężko,dopiero kiedy i usłyszał kroki,uspokoił się na tyle,by spojrzeć na lwa,stojącego koło niego.Szary lew,obdarzony czarną grzywą,uśmiechnął się szeroko.
-O co chodzi,Jasiri****?,-spytał Haki i także się uśmiechnął,chodź przyszło mu to z trudem,po tym co się stało.Jego przyjaciel,widząc jego minę,na chwile przestał się uśmiechać-a to była zadkość,u wiecznie radosnego lwa.
-Coś się stało,Haki? Taki jesteś jakiś nieswój
-Co ty gadasz..nic mi..eh! no dobra.Śnił mi się dziwny sen..-lew opowiedział przyjacielowi,cały swój koszmar,po czym usiadł,spuszczając głowę na swoje łapy,niczym małe lwiątko,które zrobiło coś złego.
Jasiri,kiwnął tylko głową
-To na pewno tylko sen!-jednak Hakiemu,nie poprawił się sen,zdołał jednak spojrzeć na czarnogrzywego,który znowu się uśmiechał,-ale wiesz..wiem,co może ci poprawić humor!
-Ciekawe co?
-Może pewna wiadomość,mój drogi przyjacielu,-powiedział szyderczo się uśmiechając,-chciałem ci pogratulować i oczywiście także Violet!..
-Możesz przestać,mówić tak tajemniczo?
-No jasne..Przed chwilą w jaskini Shamby*****,narodziło się nowe życie!
Haki spojrzał na przyjaciela zaciekawiony
-To znaczy..
-To znaczy,że zostałeś ojcem..
***
Haki biegł,najszybciej jak mógł.Od czasu do czasu,potykając się o kamienie.Ale w sumie,kto by się nie potknął,nie przeskakując ich? Lwa nie obchodziły rany i ból,którego zaznawał coraz więcej upadając.Chciał jak najszybciej zobaczyć swoje dzieci.Najbardziej chciał,żeby odziedziczyły po nim futro,a oczy po jego ukochanej.
Przyspieszył,kiedy minął kamienne ścieżki.Biegł teraz,po miękiej trawie.Zwierzęta patrzyły na niego ciekawe.Antylopy,kusiły go swoim zapachem,nie zamierzał jednak zapolować.Lubił jeść,nawet bardzo,ale dzisiaj nie miał na to ochoty.
Szczęśliwy jak jeszcze nigdy,dobiegł do jaskini zamieszkiwanej przez medyczke.Chciał wejść do środka,jednak drogę zagrodziła mu łapa.Beżowa lwica,spojrzała na niego z politowaniem.
-Shambo,proszę wpuść mnie..słyszałem,że ona..
-Tak,Haki,lwica Violet urodziła.To takie piękne,krąg życia dopisuję! Trzy dni temu,odebrałam poród królowej Sahihi*-* &,a dziś mogłam być przy chwili narodzin tak pięknych lwiczek..
-Mam córki,-wyszeptał lew z uśmiechem
-Ah,życie medyczki często zaskakuję,-ponownie odezwała się czerwonooka,-możesz wejść lwie Haki,zobacz swoje córki...zwłaszcza jedną,-ostatnie słowa,dodała szeptem,kiedy lew wszedł do jaskini.Szczęśliwy,podążał ciemny korytarzem,aż dotarł do ogrodzonej części.Rozchylił liany,po czym jego oczom,ukazała się roześmiana twarz jego ukochanej.W pomieszczeniu,było jasno,więc z łatwością mógł,zobaczyć swoje córki.Zdziwił się jednak,ile ich jest..
-Aż dwie!-lew o mało nie wybuchnął że szczęścia,zawsze marzył o wielkiej rodzinie.Chodź,musiał przyznać,że chciał też syna..ale mówi się trudno.Uśmiechnął się szeroko,do kuleczek,jak i ukochanej.Coś go jednak zdziwiło w ich widoku.Jedna z córek była szara,została obdarzona fioletowymi oczami matki.Druga była..biała.Bardzo się zdziwił,gdyż każdy z ich rodziny,był szary lub ciemny,a tu taka niespodzianka.Miał już się zapytać żony,ale go wyprzedziła.
-Jest wyjątkowa,prawda?
-O tak..tylko,czemu jest biała? Czy to jakaś choroba?
-Nie głuptasie,przecież masz białe pasemko na grzywie,to pewnie z tąt.Z resztą,zobacz...ma twoje oczy
Lew ponownie spojrzał na białą kuleczkę.Rzeczywiście,miała granatowe oczy.Polizał ją po łabku.Lwiczka pisnęła,po czym zasnęła.Polizał także fioletowooką.
-Są piękne,-przyznał
-Bo są nasze,-zaśmiała się cicho,żeby nie obudzić córki,po czym polizała partnera po policzku,-jak je nazwiemy?
-Tą szarą może Diga?
-Pasuję,-uśmiechnęła się szara,po czym polizała córeczkę,-dla tej białej,też mam idealne imię.Exile.Prawda,że pięknie brzmi
-Tak,ale znaczy..wygnana
-Oj tam,oj tam.Nie ważne co znaczy,nie podzieli tego losu..
-Masz rację.Diga i Exile,ładnie brzmi
Violet ponownie polizała partnera po policzku
-Oby ich los był piękny
***
Czarny lew,o szarej grzywie,warknął przeraźliwie,po czym walnął w kamień.
-Jak ona mogła,jak mogła urodzić dzieci mu!! Powinna być,że mną!!
Do lwa podeszła czekoladowa lwica
-Wybrała lepszego!
-Jak śmiesz!-warknął i już miał uderzyć niebieskooką,kiedy ta zrobiła unik,po czym przecięła wzrokiem czerwonookiego
-Nigdy nie waż się tego robić! Nie zapominaj,kim jestem! Nie tylko twoją żoną,ale także kimś..kto nie raz potrafił dokonać mordu,-lwica przybliżyła się do lwa,tak,że ten musiał się cofnąć,-chyba nie chcesz podzielić ich losu..
-Nie.-powiedział krótko,-ale chce..by dokonała zemsty
-Nie martw się,każdy dostaję to,na co zasłużył,-warknęła,po czym odeszła.Lew myślał chwile nad jej słowami.Sprawiedliwości,powinna stać się zadość-pomyślał,po czym położył się i zasnął.
----------------------------------------------
Hej kochani! Oto mój kolejny..jak możecie się domyślać,blog,a co za tym idzie,nowa opowieść.Nie obiecuję,że będę go prowadzić do końca,gdyż czasem może zabraknąć czasu,ale postaram się,dać z siebie wszystko.Niektóre postacie z opowieści,takie jak Diga-są postaciami znanymi z bloga Historia Adele:Pokolenia sezon.1
Chciałabym więc,dedykować ten rozdział Lea!
*sprawiedliwy
**szary
***fiolet
****odważny
*****gospodarstwo
*-*odpowiednia
&-królowa Sahihi,jest żoną Kijivu,oraz matką Wivu,Moto i Kamy (postaci,które pojawią się nie długo)
Pytanka:
1.Co myślicie,o córkach Violet i Hakiego-macie jakieś przypuszczenia,co do ich przyszłości?
2.Czy siostry,będą że sobą bardzo związane?
3.Co myślicie o śnie Hakiego?
4.Kim były lwy pod koniec rozdziału,czy będą zagrożeniem w Szarej Dolinie?
5.O kim mówił lew?
Mam nadzieję,że jeszcze wpadniecie na tego bloga ^^
Pozdrawiam c:
Wiedli dalej szczęśliwę życię,u boku swej rodziny.Właśnie z tą myślą,Haki,usiadł na pobliskim kamieniu,nie daleko wodopoju.Wpatrywał się w tafle wody z radością. Rodzina.. Pamiętał dalej ten wyraz,mimo iż jego rodzice,od lat nie żyli.Umarli,kiedy był jeszcze malutki.Zajęła się nim jego starsza siostra,ona niestety,ruszyła w podróż i ślad po niej zaginął.Zrobiła to,kiedy był już odpowiednio dorosły,by poradzić sobie sam.Pewnego dnia,kiedy polował niedaleko Szarej Ziemi,wpadł na kogoś.Miał już na tą osobę nakrzyczeć-gdyż jego wredny charakter,w takich momentach,wychodził na wierzch,jednak nie potrafił.Wpatrywał się tylko jak zaczarowany w oczy lwicy.Jej fioletowe oczy,skrywały w sobie tyle tajemnic..były piękne.Lwica nie wyrużniała się niczym nadzwyczajnym,kolor sierści miała szary-jak większość mieszkańców.Tylko oczy,były jedyne w swoim rodzaju.Nie mógł oderwać od nich wzroku.Poczuł motylki w brzuchu.Pomógł jej wstać.Wtedy pozał jej imię..Violet***.Nawet imię miała dopasowane.Kilka słów wystarczyło w zupełności,żeby chcieli spotkać się ponownie.
Haki był dumny,kiedy lwica została jego żoną.Bardzo ją kochał i wiedział,że to lwica jego życia.
Szary lew,zanurzył język w chłodnej wodzie.Napił się,po czym z powrotem,usadowił się na kamieniu.Poczuł zmęczenie.Położył więc głowę na łapach,po czym zasnął.
Ten sen,był jakiś dziwny.Nie śniło mu się to co zwykle,czyli antylopy,antylopy i więcej antylop.W śnie,ujrzał białą lwicę.Wpatrywała się w niego,swoimi smutnymi granatowymi oczami,po czym warknęła przeciągle.Nagle,jej oko przecięła szlama-teraz jej oko zdobiły ślady pazurów.Warknęła ponownie,kiedy przed nią pojawił się szary cień.Skoczyła na niego,zaczęło się straszna walka..którą przerwał donośny ryk.Padło tylko okrutne słowo,przesiąknięte jadem "wygnanie"..
Lew obudził się z koszmaru,cały zlany potem.Przez chwilę,nie mógł uspokoić oddechu.Co znaczył ten sen? Czy była to przepowiednia? Przez chwile,dyszał ciężko,dopiero kiedy i usłyszał kroki,uspokoił się na tyle,by spojrzeć na lwa,stojącego koło niego.Szary lew,obdarzony czarną grzywą,uśmiechnął się szeroko.
-O co chodzi,Jasiri****?,-spytał Haki i także się uśmiechnął,chodź przyszło mu to z trudem,po tym co się stało.Jego przyjaciel,widząc jego minę,na chwile przestał się uśmiechać-a to była zadkość,u wiecznie radosnego lwa.
-Coś się stało,Haki? Taki jesteś jakiś nieswój
-Co ty gadasz..nic mi..eh! no dobra.Śnił mi się dziwny sen..-lew opowiedział przyjacielowi,cały swój koszmar,po czym usiadł,spuszczając głowę na swoje łapy,niczym małe lwiątko,które zrobiło coś złego.
Jasiri,kiwnął tylko głową
-To na pewno tylko sen!-jednak Hakiemu,nie poprawił się sen,zdołał jednak spojrzeć na czarnogrzywego,który znowu się uśmiechał,-ale wiesz..wiem,co może ci poprawić humor!
-Ciekawe co?
-Może pewna wiadomość,mój drogi przyjacielu,-powiedział szyderczo się uśmiechając,-chciałem ci pogratulować i oczywiście także Violet!..
-Możesz przestać,mówić tak tajemniczo?
-No jasne..Przed chwilą w jaskini Shamby*****,narodziło się nowe życie!
Haki spojrzał na przyjaciela zaciekawiony
-To znaczy..
-To znaczy,że zostałeś ojcem..
***
Haki biegł,najszybciej jak mógł.Od czasu do czasu,potykając się o kamienie.Ale w sumie,kto by się nie potknął,nie przeskakując ich? Lwa nie obchodziły rany i ból,którego zaznawał coraz więcej upadając.Chciał jak najszybciej zobaczyć swoje dzieci.Najbardziej chciał,żeby odziedziczyły po nim futro,a oczy po jego ukochanej.
Przyspieszył,kiedy minął kamienne ścieżki.Biegł teraz,po miękiej trawie.Zwierzęta patrzyły na niego ciekawe.Antylopy,kusiły go swoim zapachem,nie zamierzał jednak zapolować.Lubił jeść,nawet bardzo,ale dzisiaj nie miał na to ochoty.
Szczęśliwy jak jeszcze nigdy,dobiegł do jaskini zamieszkiwanej przez medyczke.Chciał wejść do środka,jednak drogę zagrodziła mu łapa.Beżowa lwica,spojrzała na niego z politowaniem.
-Shambo,proszę wpuść mnie..słyszałem,że ona..
-Tak,Haki,lwica Violet urodziła.To takie piękne,krąg życia dopisuję! Trzy dni temu,odebrałam poród królowej Sahihi*-* &,a dziś mogłam być przy chwili narodzin tak pięknych lwiczek..
-Mam córki,-wyszeptał lew z uśmiechem
-Ah,życie medyczki często zaskakuję,-ponownie odezwała się czerwonooka,-możesz wejść lwie Haki,zobacz swoje córki...zwłaszcza jedną,-ostatnie słowa,dodała szeptem,kiedy lew wszedł do jaskini.Szczęśliwy,podążał ciemny korytarzem,aż dotarł do ogrodzonej części.Rozchylił liany,po czym jego oczom,ukazała się roześmiana twarz jego ukochanej.W pomieszczeniu,było jasno,więc z łatwością mógł,zobaczyć swoje córki.Zdziwił się jednak,ile ich jest..
-Aż dwie!-lew o mało nie wybuchnął że szczęścia,zawsze marzył o wielkiej rodzinie.Chodź,musiał przyznać,że chciał też syna..ale mówi się trudno.Uśmiechnął się szeroko,do kuleczek,jak i ukochanej.Coś go jednak zdziwiło w ich widoku.Jedna z córek była szara,została obdarzona fioletowymi oczami matki.Druga była..biała.Bardzo się zdziwił,gdyż każdy z ich rodziny,był szary lub ciemny,a tu taka niespodzianka.Miał już się zapytać żony,ale go wyprzedziła.
-O tak..tylko,czemu jest biała? Czy to jakaś choroba?
-Nie głuptasie,przecież masz białe pasemko na grzywie,to pewnie z tąt.Z resztą,zobacz...ma twoje oczy
Lew ponownie spojrzał na białą kuleczkę.Rzeczywiście,miała granatowe oczy.Polizał ją po łabku.Lwiczka pisnęła,po czym zasnęła.Polizał także fioletowooką.
-Są piękne,-przyznał
-Bo są nasze,-zaśmiała się cicho,żeby nie obudzić córki,po czym polizała partnera po policzku,-jak je nazwiemy?
-Tą szarą może Diga?
-Pasuję,-uśmiechnęła się szara,po czym polizała córeczkę,-dla tej białej,też mam idealne imię.Exile.Prawda,że pięknie brzmi
-Tak,ale znaczy..wygnana
-Oj tam,oj tam.Nie ważne co znaczy,nie podzieli tego losu..
-Masz rację.Diga i Exile,ładnie brzmi
Violet ponownie polizała partnera po policzku
-Oby ich los był piękny
![]() |
Dla ciekawych:starsza jest Diga |
Czarny lew,o szarej grzywie,warknął przeraźliwie,po czym walnął w kamień.
-Jak ona mogła,jak mogła urodzić dzieci mu!! Powinna być,że mną!!
Do lwa podeszła czekoladowa lwica
-Wybrała lepszego!
-Jak śmiesz!-warknął i już miał uderzyć niebieskooką,kiedy ta zrobiła unik,po czym przecięła wzrokiem czerwonookiego
-Nigdy nie waż się tego robić! Nie zapominaj,kim jestem! Nie tylko twoją żoną,ale także kimś..kto nie raz potrafił dokonać mordu,-lwica przybliżyła się do lwa,tak,że ten musiał się cofnąć,-chyba nie chcesz podzielić ich losu..
-Nie.-powiedział krótko,-ale chce..by dokonała zemsty
-Nie martw się,każdy dostaję to,na co zasłużył,-warknęła,po czym odeszła.Lew myślał chwile nad jej słowami.Sprawiedliwości,powinna stać się zadość-pomyślał,po czym położył się i zasnął.
----------------------------------------------
Hej kochani! Oto mój kolejny..jak możecie się domyślać,blog,a co za tym idzie,nowa opowieść.Nie obiecuję,że będę go prowadzić do końca,gdyż czasem może zabraknąć czasu,ale postaram się,dać z siebie wszystko.Niektóre postacie z opowieści,takie jak Diga-są postaciami znanymi z bloga Historia Adele:Pokolenia sezon.1
Chciałabym więc,dedykować ten rozdział Lea!
*sprawiedliwy
**szary
***fiolet
****odważny
*****gospodarstwo
*-*odpowiednia
&-królowa Sahihi,jest żoną Kijivu,oraz matką Wivu,Moto i Kamy (postaci,które pojawią się nie długo)
Pytanka:
1.Co myślicie,o córkach Violet i Hakiego-macie jakieś przypuszczenia,co do ich przyszłości?
2.Czy siostry,będą że sobą bardzo związane?
3.Co myślicie o śnie Hakiego?
4.Kim były lwy pod koniec rozdziału,czy będą zagrożeniem w Szarej Dolinie?
5.O kim mówił lew?
Mam nadzieję,że jeszcze wpadniecie na tego bloga ^^
Pozdrawiam c:
Pierwsza :) og się rozwija, a fabuła idzie czysto.
OdpowiedzUsuń1' Exile na pewno będzie miała pecha :(
2' Pewnie! Ale możesz mn zaskoczyć xD
3' Zdradza przyszłość Exile?
4' Może potomkami tych od kłótni? Raczej będą zagrożeniem.
5' Nwm, może król?
Pozdrawiam i weny życzę ^^
Dziękuję za komentarz c: Fabuła z czasem się rozwinie,na razie to idzie tak powoli
UsuńRównież pozdrawiam ^^