#7 Smutny koniec

Violet szklanymi oczami,wpatrywała się w sawannę,a właściwię to w ścieżkę.Tą ścieżką,zaledwie godzinę temu,przeszedł jej mąż,Haki.Lew wyruszył na wojnę,tak jak rozkazał król.Nawet w Szarej Dolinie,obowiązywały te zasady.Violet przetarła jedną z łez łapą.Miejcie go w opiece przodkowie..

Jej lament,został szybko zgaszony,przez krzyki radosnych lwiczek.Diga i Exile,jej ukochane córki.Lwica posłała im ciepły uśmiech,który odwzajemniły.
-Mamo,idziemy do przyjaciół,-oznajmiła bez zawahania Diga,po czym pobiegła w stronę granicy,nie czekając na odpowiedź.Szara lwiczka bardzo się zmieniła,ale cóż..dalej była członkiem rodziny.
Exile westchnęła
-Mogę iść za nią?
-Biegnij,-zaśmiała się Violet
Biała polizała matkę w szyję,po czym pobiegła w stronę granicy.Szara patrzyła jeszcze chwile w ślad za nimi,po czym wyczerpana,położyła się na posłaniu,szybko zasypiając w sen.


Diga i Exile, w tym czasie,zdążyły już dobiec do granicy.Od razu,powędrowały w stronę ich sekretnego-już trochę mniej-miejsca spotkań z przyjaciółmi.I rzeczywiście,oni czekali na nich,ale tylko Kama i Moto.Nie było Wivu,z czego ucieszyła się biała,a zasmuciła szara.
-Gdzie Wivu?-spytała Diga,gniewnie marszcząc brwi
-Wielki książę się obraził i nie chce się bawić z "nieudacznikami"-burknął Moto
-Ma rację!-krzyknęła Diga
-Diga!
-Nie Exile! On jako król ma większe prawo do władzy
-Rodzice uczyli nas czego innego..-powiedziała biała
-A czego innego,uczy nas los,-syknęła Diga,po czym weszła w krzaki,było jasne,że kieruję się w stronę Szarej Ziemi.
-Nasza przyjaźń,nasza paczka..pomału usycha,-westchnęła Kama
-Możliwe,ale przynajmniej,jesteśmy jeszcze my,-uśmiechnął się zawadiacko Moto,czym poprawił humor Exile.Lwiczka,przytuliła go na chwile,po czym tyknęła jego łapkę,krzycząc "berek!",po czym zaczęła uciekać.Lewek dopiero po chwili,ruszył w ślad za nią.Kama także przyłączyła się do zabawy.
*
-Viola?
Szara lwica odwróciła się niemal natychmiast.W wejściu do jaskini stała Główna Lwica Walcząca,Habari*.Miała złotą sierść,czarny brzuch,jak i pędzelek ogona,oczy miała niebieskie.Wpatrywała się w Violę jak na obrazek.
-O co chodzi?-spytała szara
-Wojny dobiegł juz krew,podbiliśmy kolejne tereny,ale..niektórzy nie wyszli z tego żywi..
Viola przełknęła ślinę
-Kto naprzykład?
-Twój mąż,Haki

Wyobraźcie sobie moment,w którym dostajecie nożem w brzuch,a w tym samym momencie,tratuje cię stado słoni i nosorożców.Bolało by,prawda? Właśnie tak czuła się Viola,kiedy usłyszała o śmierci swojego ukochanego,ojca jej dzieci.Chciało jej się płakać i właśnie to zrobiła,kiedy lwica opuściła jaskinie,mówiąc tylko "bardzo mi przykro".No pewnie,każdemu może być przykro,ale nie każdy odczuwa to.Pewnie teraz,gdyby ktoś wszedł w drogę szarej,nie przeżyłby tego.Była wściekła,mogłaby rozerwać tego co zabił jej męża na śmierć,a do tego skatować.
Łzy leciały z jej oczu bezwładnie,musiała je jednak przetrzeć,kiedy do jaskini weszła powolnym krokiem biała lwiczka.

Exile że smutkiem i zmieszaniem, spojrzała na matkę.Widziała,że płakała,chodź szara starała się to ukryć.
-Co się stało,mamusiu?
-Nic kochanie..
-Przecież widzę,nie kłam!-Exile przytuliła się do lwicy
Dopiero po kilku minutach przytulania,Viola postanowiła opowiedzieć córkę prawdę.
-Skarbie, t-twój oj-jciec nie ż-żyję,-jąkała się,lecz jak wypowiedziała te słowa,ponownie dała łzą popłynąć.Podobnie jak Exile.Jeszcze bardziej wtuliła się w objęcia matczynne.Miały teraz tylko siebie.

Diga także była załamana śmiercią ojca.Nie chciała jednak pocieszenia,mówiła,że to dla "słabych",co raniło obie lwice na raz.Nie poznawały jej.Próbowały jednak się jakoś pocieszać,a wieczorem lwica i lwiczki,wybrały się na polankę.Obserwowały gwiazdy i rozmyślały.Lwiczki szukały też gwiazdy ich ojca.Cała trójka za nim tęskniła i wspominała wspólne chwile,które z nim przeżyła.

Viola spojrzała na swoje dzieci.Diga się tak zmieniła,miała nadzieję,że chociaż Exile tak nie postąpi.Po części,nie miała racji.Lwica przytuliła córki,czule je liząc,.Zadba o to,by żyło im się dobrze,ale ..czy jej się to uda?

************************************************
*Wieść
Hej!Zacznijmy od tego,że maraton jeszcze się nie skączył.Mam nadzieję,że rozdział się spodobał,mimo iż według mnie był smutny.Moi drodzy czytelnicy,wkrótce dojdziemy na etap fabularny,w końcu !
Pozdrawiam c:

Komentarze

  1. Erap fabularny? Wielkie oczy Lemi spojrzały w przyszłość... A tam rozdziały xD. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział c:

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#1 Początek

#3 Pod gwiazdami

#10 Stado Trzech Burz