#12 Ciąg dalszy

Exile potrząsnęła przecznie głową,wpatrując się zmrużonymi oczami w Uzuri.Beżowa lwica zaśmiała się półszeptem.
-Nie zamierzam tego wąchać,-warknęła Exile,-to chyba nie jest nic złego?
-Oh,bo pomyślę,że zeszłaś na złą drogę,-zaśmiała się głośniej Uzuri,-spróbuj! To serio,aż tak bardzo nie śmierdzi.
-Ale raczej nie pachnie fiołkami,-skwitowała biała,jeszcze raz patrząc na dość sporą garstkę kwiatów amelazwa*,-Wogóle z kąt je macie?
-Wymiana między Kwiecistą Doliną,a naszym stadem,-odparła obojętnie Uzuri,-oni nam dają rośliny,głównie dla szamana,który mieszka na skraju naszego stada-a my wzamian,dajemy im zaschnięte drzewa.Chciałabym wiedzieć,po co im to,-spojrzała pewnie w oczy białej lwicy,która tylko zmrużyła oczy,w geście zrozumienia.
-Czemu się tak dziwnie nazywają?-spytała marszcząc nos,-kwiaty amelazwa
-Kwiaty które kłamią,-powiedziała Uzuri,-istnieje pewna legenda.Opowiedzieć ci ją?
-Chyba mnie to nie ominie,-przewróciła oczami biała lwica,starając się ukryć uśmiech
-W Kwiecistej Dolinie,było dużo kwiatów.Miały różne barwy,kształty,ale chyba najważniejsze były zapachy.Pewnego razu,na łące Isana**,o której powstało wiele legend,między innymi taka,że pewne złote lwiątko,zostało tu porzucone,a z jego łez wyrosło wiele kwiatów...Do rzeczy!  Pewnego razu na łące Isana,znalazł się lew Hurufu***.Szukał najpiękniejszego z kwiatów,który mugłby podarować swojej wybrance.Żaden jednak mu się nie spodobał.Pewnego razu jednak,spotkał inny od wszystkich kwiat.Miał błyszczące łodygi i pięknie opadajace listki.Kiedy schylił się by go powąchać,zaniemówił.Kwiat nie pachniał jak inne.Miał więc wziąść inny,kiedy kwiat przemówił "Czemu mnie nie chcesz? Czyżbyś znał inny piękniejszy? Tylko spójrz na mnie..czyż nie jestem piękna,idealna?" Lew odpowiedział: "Może i piękna,ale nie pachnież przyjemnie" Kwiat obruszony rzekł: "fiołkami nie pachne,ale jestem piękna.Czego chcieć więcej!? Nie zwiędne nigdy!" Na te słowa,lew z zawachaniem,zerwał kwiat i pobiegł dać go swojej ukochanej ,z myślą,że kwiat pozostanie z nią na zawsze.Kiedy jednak dotarł do swej ukochanej,kwiat już opadł bezwładnie,a jego nieatrakcyjny zapach,rozniusł się po jego domu.Wpadła wtedy do nich pewna małpa i odebrała mu kwiat,rzekł,że kwiat daję wielką siłę,w przenośni oczywiście.Wziął go i wyszedł,a lew spoglądał jeszcze chwile za nim,nim zapomniał o kwiecie..
-Trochę bez sensu,-prychnęła Exile
-Kwiat Kłamstw,-rzekła poważnie Uzuri,-dlatego tak się nazywa...,-już miała coś dodać,kiedy spojrzała zaniepokojona na niebo.Exile zbita z tropu,także spojrzała w tamtym kierunku.Nad ich głowami,latało kilka ptaków,zakręcając się wokół w kształt gwiazdy.Uzuri zaśmiała się pod nosem,-W końcu! Nadeszła pora ,kiedy Ladha'y* opuszczają swoje nory! Ptaki mbinguni****,ogłaszają nam to.
-Uzuri zwolnij,-Exile spojrzała na nią,-jakie Ladha'y?
Córka króla,spojrzała na nią z niedowierzaniem,po chwili jednak uśmiechnęła się serdecznie
-No tak,w waszych stronach ,nie żyją Ladha'y.Jest to zwierzyna bardzo rzadka,pojawia się tylko raz na rok i to na dwa dni.Zawsze wtedy nasze stado na nie poluję,-lwica oblizała pyszczek,-są bardzo smaczne!
-Nie jadłam nigdy,-przyznała biała
-To dobrze,że należysz do stada..-Uzuri mówiła dalej,jednak Exile jej nie słuchała.Dalej buczały jej w uszach słowa Uzuri "To dobrze,że należysz do stada".Czy naprawdę do niego należała? Nie dokończa wiedziała co to oznacza "należeć do stada".Była jednak pewna ,że to przywiązanie i lojalność,chęć bronienia stada za cene życia,a ona..ona nie czuła do niego nic.Zamrugała więc parokrotnie.Nie należała do stada,ona była tylko w nim obecna ciałej,nie duchem.
Przed oczami mignęła jej łapami przyjaciółki,która machała do niej dynamicznie.
-Halo,Exile? Co nie odpowiadasz,o czym myślisz,co?-zaśmiała się Uzuri,a Exile od razu powróciła do rzeczywistości,wlepiając w nią granatowe, jak noc oczy,-Pytałam,czy chcesz z nami polować?!
-T-tak..jasne,-przytaknęła trochę niemrawo.
-To,ruszajmy już!-ponagliła Uzuri,zrywając się do przodu,biorąc wcześniej w pysk jeden z płatków amelazwa.Połknęła go szybko.
-Ma trochę gorzki smak,-przyznała,-ale jedz szybko,zanim stado zje wszystko,-mówiąc to,odwróciła się do grupki lwów,idącą w kierunku starego drzewa,pod którym były kwiaty amelazwa.To właśnie pod tym drzewem,przechowawywano wszelkie dary od innych ziem,a także zapewniało pokój.Jeśli ktoś pod nim stanie,jest nietykalny,-Exile przypomniała sobie słowa Uzuri,które lwica powiedziała jej wczoraj.Znajdowała się w stadzie zaledwie tydzień.
Biała niechętnie połknęła płatem,następnie ruszając za przyjaciółką,w stronę pastwisk.Zapowiadał się dobry dzień.

Na pastwiskach,czekały już lwice.Kasztanowe,bure,szare,złote,właśnie takie wykryła kolory futer Exile.Czuła się więc niezręcznie,mając białe futro.Wiedziała otóż,jak trudno je zamaskować,potrzas polowań.Polizała swój bok,starając się odpędzić od siebie myśl,o zrezygnowaniu z polowania.Wciąż czuła w ustach,gorzki smak kwiata amelazwa.
-Gotowa?
Głos Uzuri wyrwał ją z zamyśleń.Exile pokiwała zgodnie z głową i kształtnym dla siebie krokiem,ruszyła do przodu.Beżowa ruszyła za nią.Kiedy dotarły do lwic,te spojrzały na nie zaskoczone.
-To co ,he Uzuri,bierzesz nową na nasze tradycję?
-Ta nowa też ma język żeby mówić!-warknęła Exile,-a poza tym,lepsza młoda niż starsza!
-Ta mądrzejsza!
-Taa...-przewróciła oczami Exile,-a może by tak pani "mądra" zająć się już rzeczą kluczową,jaką jest polowanie na Ladha'y,co?
Lwica o burej sierści,warknęła tylko,wycofując się w głąb znajomych.Pozostałe lwice,nie odzywały się ani słowem,a przez myśli Exile przedarło się pytanie,czy istatnieje tutaj solidalność stada.Spojrzała wówczas na Uzuri.Lwicę przyjacielską i zabawną.Czy ona także nie wie co to solidalnoość?-pomyślała biała
-Nie wieje wiatr,-odezwała się jedna z lwic o złotej sierści i kruczoczarnych oczach,-będzie łatwiej polować,ale..nie zapominajcie! Są szybkie! Nie łatwo będzie
-Jak co roku,-powiedziała bordowa lwica,z którą jeszcze niedawno sprzeczała się Exile.Biała warknęła cicho,na uwagę kierowaną w jej stronę.Uzuri przycisnęła się bardziej do jej boku,co białą niemal zdziwiło.
-Zaczynamy?
-Tak,-odpowiedziały lwice
-Pamiętajcie,-znów odezwała się złota,-przynosimy łup do kręgu kamieni! Im więcej,tym lepiej.Uzuri,-lwica spojrzała w jej stronę,-czy ojciec dzisiaj w dobrym humorze?
-Nie widziałam go dzisiaj,Kambo,-powiedziała poważnie,po czym się uśmiechnęła,-ale z pewnością,ucieszy się z sowitych zbiorów Ladha'yów! Zwłaszcza,-spojrzała na Exile,-że mamy Exile..napewno,dużo upoluję
-Zobaczymy,-burknęła beżowa,z którą sprzeczała się Exile
-Zobaczymy,-przedrzeźniła ją Uzuri,-zobaczymy,ile ty złapiesz,Bundi*****

Lwice pomknęły przez przastwiska,a wielkie trawy,obijały się o ich nogi.Przy samym końcu,wszystkie się rozdzieliły.Uzuri brnęła dalej przy Exile,kierując ją zapachem,który przez brak wiatru,był troszkę słabszy.Zwietrzyła jednak Ladha'ye .
-Są tu,-szepnęła zatrzymując się
Przed Exile,ułożył się widok małych kopców,schowanych w wysokiej żółtej trawie.Zaczęła węszyć.Rzeczywiście,było czuć intensywny słodki zapach,mieszany z wieloma innymi,bardziej znanymi Exile.Biała uśmiechnęła się wewnęcznie i przyczupnęła.Skradała się do przodu,kiedy powstrzymało ją wstępnięcie na ogon.Spojrzała zła na Uzuri.
-Co ty robisz?
-Nie podchodź tak do polowania,-odpowiedziała poważnie,-najpierw je dostrzesz a potem,z całej pary atakuj
-Bez skradania? Bez tego,jak podchodzi się do polowania?-Exile wybałuszyła oczy,-jesteś pewna?
-Polowałam na nie będąc jeszcze lwiątkiem,-zaśmiała się,-to co..ruszamy?
Exile przytaknęła,po czym wyprostowując się,po cichu brnęły z Uzuri dalej.

Mały brązowy zwierzak,przypominający góralka,przemknął pod łapami jednej z nich.Exile spojrzała obojętnie na przemykającego zwierza.
-To Ladha?
-Tak,-szepnęła Uzuri.Lwica przygotowała się,po czym szybko wyszczeliła do przodu,uginając się,by przyszpieszyć.Po chwili,wróciła do Exile.
-Uciekł,z resztą,nic dziwnego,za późno wystartowałam..-westchnęła,-idę na inne pole******idziesz?
-Nie,ja..lubię polować w samotności,-Exile spojrzała w niebo
-Ok,to widzimy się później i...-Uzuri otarła się łebkiem o ciało koleżanki,-..powodzenia
-Nawzajem,-powiedziała Exile miło i zniknęła w trawie,podobnie jak Uzuri.
Exile od razu wiedziała,że polowanie nie jest łatwą rzeczą.Podeszła jednak do tego na luzie.Zaczaiła się,a kiedy tylko brązowe ciałko,pokazało się na horyzoncie,lwica wyszczeliła,odbijając się w górę.Zwierz pisnął,uciekając,a lwica ruszyła za nim,biegiem.Ladha,poruszał się zwinnie,omijając kamiennie i brnąć przez trawę.Więc Exile,pomału rzaczeła rezygnować.Przypomniała sobie jednak,że już koniec z poddawaniem się,dzięki czemu znalazła siłę,by wyszczelić jeszcze szybciej.Jej ciało skręciło,pod nagłym zakrętem i poczuła,że łapa zaczyna jej stękać.Cholercia..-zatrzymała się,-złamanie łapy? nie,ale było blisko.. Spojrzała na uciekającego głębiej zwierzaka.Następnym razem.Teraz..spróbuj jeszcze raz,na innego. Zawróciła,truchtem docierając w miejsce kopowisk.Przyczupnęła.Znów pojawiło się przed nią brązowe ciałko.Tym razem,musisz dać radę! Skoczyła w górę,a zwierz powtórzył czynność poprzednika.Exile biegła za nim,nie tracąc go z czujnych granatowych oczu.Oddech lwicy podskakiwał,kiedy brnęła coraz dalej,zapuszczając się w głąb trawiastych fortec.Przeskakiwała pojedyńcze kamienie.Brązowy zwierzaczek,dotarł do pustej przestrzeni,w której Exile od razu poczuła się pewniej.Skręciła drastycznie,dzięki czemu,mogła rzucić się na Ladha.
-Udało się,-szepnęła sobie cicho,uśmiechając się szczerza,jak to robiła za każdym razem,kiedy udało jej się zapolować.Podniosła ciałko i wróciła w głąb traw.To jeszcze nie koniec polowania.

Uzuri zatrzymała się przed kamiennym kręgiem,wrzucając do niego trzy dorodne Ladha'ye.W tym roku,o dwa więcej-pomyślała,odchodząc.Minęła zgrabnie kilka lwic,idących w kierunku kręgu i ruszyła,w stronę jaskini królewskiej.Była zbyt zmęczona,postanowiła więc się położyć.W miarę jak docierała do jaskini,słyszała coraz bardziej stłumioną rozmowę,aż w końcu,ujrzała swojego brata i ojca,rozmawiających szeptem.
-Co się dzieję?-spytała wchodząc do środka
-Nic..-warknął Jicho
-Twój brat,zatrzymał Exile,ma mi podobno coś ważnego do powiedzenia,na osobności,-powiedział lew,ignorując syna.Wpatrywał się w fiołkowe oczy lwicy,-Zawiadom więc stado,że zaraz wrócę i poprowadź wieczorny patrol,dobrze?
-Tak,ojcze,-przytaknęła.Wiedziała jednak,że Exile nie ma nic do powiedzenia.A może miała i poprostu,nie zbyt jeszcze ufała lwicy? Szybko oprzytomniała,już nie miała ochoty spać.Przyjaciółka,ją okłamała.
Król opuścił jaskinię,kierując się prosto przed siebie.Jicho i Uzuri,mierzyli się jeszcze wzrokiem.Uzuri prychnęła,odchodząc.Jicho zmrużył oczy i uśmiechnął się szyderczo.
-Już nie długo..nie długo.

Uzuri szła pewnym krokiem,prowadząc grupę,przez teren ich stada.W końcu,kiedy patrol wieczorny dobiegł końca,wraz z pojawianiem się pierwszych gwiazd,dotarli do jaskiń stada.Uzuri nie spodziewała się jednak tego,co zastanie.Całe stado,panikowało.Strażnicy wymienili porozumiewawcze spojrzenia i podeszli bliżej.Zatkało ich.Jeden z nich,przywołał ogonem Uzuri.Beżowa lwica,podeszła do niego powolnym krokiem,wszyscy się roztąpili,a córka króla stanęła jak wryta.Jej ojciec leżał nieżywy na ziemi,a z jego ciała,leciała jeszcze świeża krew.Uzuri przełknęła łzy i rozejrzała się po zebranych.Natrafiła na spojrzenie czerwonych oczu brata.Także był smutny,jak mogło się zdawać.Zmarszczyła brwi.
-Kto to zrobił?!
Jicho podszedł do niej
-Nie wiesz?! Nie pamiętasz! Ojciec poszedł spotkać się z tą całą Exile! Ona go zabiła!
-Nie..-szepnęła Uzuri,po czym podała głośniej,-Nie,to nie możliwę! Ona taka nie jest!
-Nie jest z tąt!-odezwała się jakaś lwica,-na pewno o to cały czas jej chodziło!
-Pamiętacie,jak pokłuciła się dzisiaj z Bundi?-odezwała się inna
-Tak,o mało się na mnie nie rzuciła,-dołożyła Bundi,teatralnie mrużąc oczy
Jicho warknął
-I co wierzysz teraz? Czy może nie wierzysz własnemu stadu
Uzuri skrzywiła się
-Mogę porozmawiać z Exile?
Lew przytaknął
-Jest w jaskini wieźniów,pójść z tobą?
-Poradzę sobie sama,-warknęła,ruszając w tamtym kierunku.Jicho zaśmiał się w duchu,a czerwone oczy zaiskrzyły z emocji.Poczuł,że wkrótce spełni się jego marzenie.

Exile leżała wewnątrz jaskini,patrzyła nieobecnym wzrokiem w jego wyjście.Strażnicy stali na dworze,więc nie było szans na ucieczkę.Jak mogłam być taka głupia?! To stado..myślałam,ah! Jak mogłam,rzeczywiście..trzeba uciekać,by zaznać spokój,ufać mogę tylko i wyłącznie sobie,na co liczyłam? Na przyjaźń,stado? Byłam taka głupia!!
Spojrzała na Uzuri,która powolnym krokiem zmierzała w jej stronę.Na jej pysku widniała obojętność.Uśmiech znikł..
-Dlaczego..czy w ogóle,to ty to zrobiłaś?
-Nie,Uzuri,-zaczęła,-ja,byłam tylko na polowaniu,chciałam...upolować jak najwięcej Ladha'ów.Upolowałam dwa i właśnie miałam ruszyć na trzeciego,kiedy mnie zabrali.Powiedzieli,że król nie żyję..przezemnie.Ale ja nic nie zrobiłam.
-Poszedł z tobą porozmawiać
-O czym? Nie widziałam go! Nie przyszedł do mnie
-Wierzę ci,-przyznała Uzuri,-mój brat..jestem pewna,że on to zrobił.To znaczy..nie swoimi łapami,ma znajomości.
-Czemu miałby zabijać własnego ojca,myślałam,że byli blisko?
-Bo byli.Od zawsze,-Uzuri usiadła,-od początku jego narodzin,to on był wyznaczony na następce tronu.Szkolił się,uczył u boku ojca.Ja siedziałam z mamą..
Na słowo "mama" lwica posmutniała,a Exile pomyślała,że może w końcu pozna odpowiedź na jej pytanie,co się z nią stało.Tak się jednak nie stało,więc znowu,zagłębiło się to w tajemnice.
-...czasem jednak uczestniczyłam w lekcjach,zwłaszcza walki,od zawsze ją kochałam.Ojciec jednak,zawsze miał do mnie swego rodzaju niechęć,bo byłam samiczką.Ale tolerował mnie i uczył.Jicho,nigdy się nie dogadywaliśmy.Myślę,że zabił ojca,bo chciał jak najszybciej zasiąść na tronie.Wiesz,kiedy byliśmy u kwiecistoziemców,szamanka przepowiedziała mu długie życie.
-Zabił,by zdobyć władzę
-Stado to wie,-Uzuri spojrzała głębiej w granatowe oczy przyjaciółki,-ale woli być ślepe.Mimo iż zawsze mają następczynie.
-Pewnie,źle się z tym czujesz,nie będziesz już od niego zależna
Uzuri zmierzyła ją wzrokiem
-Mylisz się i to bardzo.O mnie nie decyduję ani pochodzenie,ani rodzina,tylko ja sama! Nie jestem od nikogo zależna
Exile przytaknęła i już miała coś powiedzieć,ale nie zdążyła,bo do jaskini weszli strażnicy.Na ich pyskach widniał gniew.Złapali Exile za skórę i mimo,że się szarpała wyprowadzili ją z jaskini.Uzuri poszła za nią zaniepokojona.Co się szykowało?

Jicho stał na wielkim kamieniu,służących do zgromadzeń.Stado siedziało blisko,wpatrując się w niego.Strażnicy rzucili niedbale Exile na ziemię.Córka Violi,warknęła.Uzuri podbiegła bliżej niej z pytaniem "czy wszystko w porządku?"
-Uzuri! Nie podchodź do niej,-dobiegł ją potężny głos brata
-Nie rozkazuj mi! Jak wogóle..
-Jestem teraz twoim królem,-warknął,-i mówię,żebyś się odsunęła
Mimo niechęci,odsunęła się.Exile wstała i z nienawiścią spojrzała na brązowego lwa.
-Więc to tak? Uważasz,że możesz mnie oskarżać? Lepiej sam się przyznaj,do prawdy!
-Milcz,-warknął Jicho,-nic nie rozumiesz Exile..-zeskoczył z kamienia,podszedł do białej i szepnął jej do ucha,-..ja zawsze wygrywam,nawet w kłamstwie.
Biała warknęła,odpychając go od siebie.Wystawiła pazury i wycedziła nimi,w pysk lwa.Lew syknął i rzucił się na lwice.Uderzył ją,potężną łapą i teraz ona syknęła.Zmarszczyła brwi i ugryzła jego łapę,lecz nie pozostał dłuższy,odpowiedział jej kopnięciem.Lwica walnęła jego polik łapą.Lew odsunął się.Rozejrzał po zebranych i przybrał dumną postawę.Exile warczała na niego wściekle,jeżąc sierść.
-Jesteś wygnana!-te słowa zatonęły w głowie lwicy,drugie wyganie,-Nie radzę ci się tu pokazywać nigdy! Znajdę cię,na wszystkich naszych przymierzeńcach,nie zaznasz spokoju!
-Ty także,-warknęła,-do zobaczenia wkrótce,Jicho
-Do zobaczenia!-odwarknął
Exile odwróciła się i szybkim krokiem,udała się wzdłuź granicy.Kiedy się już całkiem oddaliła,zaczęła biec.Wiatr powiewał jej sierścią.Lwica czuła spokój.Kolejne wygnanie,przyniosło jej nowe prawo,zasady,rady.Nie popełnie już tych samych błędów!-pomyślała,stawiając kolejny krok,na twardej ziemi.
-Exile,poczekaj!
Biała lwica,odwróciła się napięcie.Przybiegła do niej Uzuri,zatrzymując się zdyszana u jej łap.Exile przymknęła oczy i warknęła głucho.
-Czego chcesz?-spytała lustrując ją wzrokiem,stanęła na jej wzroku,-ciebie przysłali byś mnie przegoniła? Już zaraz przekroczę granicę,możesz przekazać swoim!
-Nie,Exile,ja..powiedziałam stadu,że idę z tobą,-Exile wybałuszyła oczy.W jednej chwili,myślała,że to żart,lecz widząc poważny wyraz twarzy lwicy,szybko odżuciła tą myśl.-Oczywiście,jeśli chcesz?
Exile uniosła dumnie łeb
-Wiesz,że to oznacza wiele wyrzeczeń.Może nawet głód,wieczne ucieczki.Ciągłe przemieszczanie się,puki nie znajdziemy osiedlenia na jakiejś ziemi
Teraz to Uzuri dumnie uniosła głowę.Jej oczy lśniły z ekscytacji.
-Jestem gotowa,Exile.Nic mnie tu nie trzyma,a z tobą..myślę,że połączyła mnie przyjaźń,-zamruczała,-Exile,ruszymy razem?
Uzuri uśmiechnęła się,a Exile w głębi duszy,też miała ochotę to zrobić,zamiast tego odparła jednak z pogodą.
-Tak,Uzuri,możesz że mną ruszyć
Przytuliły się szybko i ruszyły dalej.Przed nimi rozciągnął się widok horyzontu,do którego zmierzały.Wolność-ponownie przemknęło przez myśli Exile.Biała i beżowa,równym krokiem mknęły do przodu,każda z inną myślą,z jednym celem.

*Kłamie
**dziecko
***zapach
*Ladha-pyszne
****w niebie
*****sowa
******chodzi tu o inną stronę pastwiska
Hej! Liczę,że rozdział się spodobał.Pisany był 3-4 dni c: Pozdrawiam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#1 Początek

#3 Pod gwiazdami

#10 Stado Trzech Burz