#14 Tajne odwiedziny Kwiecistej Doliny
Uzuri wyjrzała z jaskini i aż westchnęła z ulgi.Odwróciła się w stronę towarzyszki.Exile spała zwinięta w kulkę.Uzuri nie chciała jej budzić,ale wiedziała,że czas nagmi.Dźgnęła łapą lwicę.Exile otworzyła oczy.
-Co?
-Przestało padać
Jak na komendę,Exile od razu wstała,przeciągnęła się,silnie ziewając,po czym opuściła małą jaskinię.Faktycznie,po deszczu pozostała tylko rosa i błoto.Ptaki już ćwierkały,symbolizując udany dzień.
Uzuri podeszła bliżej białej i szeroko się uśmiechnęła.
-Teraz szybko dojdziemy do Kwiecistej Doliny
Exile skinęła lekko głową.
-Tylko musimy się pośpieszyć,nie traćmy ani dnia więcej.
Lwice puściły się biegiem przed siebie.
Exile z ulgą przyjęła teren otwarty, bez ostrych krzewów ocierających się o jej pysk.Biała rozglądała się po kałużach.Zatrzymała się nad jedną i napiła się.Uzuri tym czasem rozejrzała się wokół.Dojrzała samotną antylopę,powoli kroczącą w obcą im stronę.Uzuri uśmiechnęła się szyderczo.
-Jestem głodna.Chcesz zapolować?
Exile skinęła głową,więc Uzuri dodała:-Twoje futro dobrze zgra się z piaskiem,rób to co ja.
-Wiem jak polować
-Bez trawy też?
Exile i Uzuri zaczęły się skradać.Wolno,łapa za łapą.Gdy były bliżej,wzbiły się w powietrze i jednym kłapnięciem ,zabiły antylopę.Lwice ze smakiem zjadły swój posiłek,nim ruszyły w dalszą drogę.
Droga do Kwiecistej Doliny,zdecydowanie nie była prosta i łatwa.Lwice przemykała niewidoczne,co jakiś czas zatrzymując się na krótki odpoczynek.Bolały je łapy,oddychy nie były wyrównane.Ulgą było jednak to,że nie padało i była dość idealna pogoda.Słońce grzało,ale także unosił się wiatr.
Exile musiała zaufać intuicji Uzuri,gdyż sama nigdy nie była w Kwiecistej Dolinie.Prawda była taka,że kiedy tylko ją miną,zdane będą tylko na swoje poczucia czasu i nieznanego terenu.
Kiedy Exile zaczęła dostrzegać kilka pojedynczych kwiatów,o różnych barwach,zdała sobie sprawę,że są prawie na miejscu.Przyspieszyły więc z przyjaciółką,by ich oczom ukazała się pełna kwiatów dolina.
Niewielka górka prowadziła je w dół prosto na dobrze obdarzoną łakę.Uzuri wzięła kilka głębokich wdechów.
-Tak to opisywali.Co robimy?
-No jakto co? Zwiedzamy..-Exile miała już zejść,ale Uzuri w porę złapała ją za ogon i pociągnęła do siebie.Biała spojrzała gniewnie na brązową.
-Co jest?!
-Chodzi o to,że nie można wchodzić na teren Kwiecistej Doliny,jeśli się tutaj nie urodziło.Zawsze dochodzi się tylko tutaj.
-Czemu?-Exile była zdziwiona.
-Nikt tego nie wie
Exile zmarszczyła brwi.
-Więc my się dowiemy,bo nie zamierzam tracić czasu na obchodzenie jej dookoła,-lwica pewnie przekroczyła granicę.
Uzuri westchnęła,ale poszła w ślad za nią.
Dwie lwice ukrywały się.Ich futra lekko falowały na wietrze.Biała i brązowa skradały się ,poprzez wysokie trawy.Exile chciało się kichać od zapachu tylu kwiatów.
Zatkała sobie jednak pysk.Doszli do obozu.
Mięśnie Uzuri ścisnęły się.Lwica była przerażona,widocznie bała się,że stado im coś zrobi,lub odeśle.Exile nie zamierzała się jednak bać.
Obserwowała ze spokojem,jak kwiecistoziemcy zbierają kwiaty do małych koszyczków.Nic wielkiego,nawet ich nie wyczuli ,przez zapachy pyłków.
Exile poprowadziła wolno towarzyszkę dalej .Ukrywały się jednak.Idąc głębiej w obóz,Uzuri coraz bardziej zwalniała.Exile nie mogła jednak się odezwać,bo by to ich zdradziło.Lwica wiedziała jednak,że jeśli zawrócą,to wszystko mogło pójść na marne.
Widziały jak przywódczyni kwiecistoziemców,przyjmuję kwiaty.Widać zbierali łupy dla zaprzyjaźnionego z nimi stada.
Królowa ,lub inna ważna postać,westchnęła:
-Szkoda,że nie mamy już kory.Są świetne jako łóżka dla naszych młodych
-I jako łódki i jeszcze więcej,-mruknęła jakaś lwica z wielkim uśmiechem.
Uzuri wybałyszyła oczy.Więc do tego była im potrzebna kora.Na znak Exile,ruszyła jednak dalej.
Kiedy lwice minęły obóz,mogły przestać być aż takie ostrożne.Zapolowały na dwa ptaki,które zjadły z apetytem i potarzały się.
Uzuri usiadła i złapała w pysk niebieski kwiat,który włożyła sobie za ucho.Uśmiechnęła się.
Exile spojrzała trochę dalej i zauważyła niewielką jaskinię,odzianą w liany i kwiaty.
Exile dała ogonem znać,że mają iść.
Uzuri posłuchała i spokojnie obie podeszły do jaskini.Exile wychyliła głowę i zauważyła trójkę lwic z wiankami na głowach i dziwnymi symbolami.Coś śpiewały.
Exile przewróciła oczami i znów spojrzała na Uzuri.
-Zabierajmy się z tego wariatkowa.
-Jak chcesz,-wzruszyła ramionami Uzuri,-ale zapewniam,że podczas naszej podróży spotkamy jeszcze wiele takich.
Lwica złapała kilka kwiatów i pobiegła,za już pędzącą ku granicy towarzyszką.Uzuri pomyślała,że skoro są już blisko białej lwicy,może zadać jej pewne pytanie.Ale jeszcze nie tutaj.Przyspieszyła.
-Co?
-Przestało padać
Jak na komendę,Exile od razu wstała,przeciągnęła się,silnie ziewając,po czym opuściła małą jaskinię.Faktycznie,po deszczu pozostała tylko rosa i błoto.Ptaki już ćwierkały,symbolizując udany dzień.
Uzuri podeszła bliżej białej i szeroko się uśmiechnęła.
-Teraz szybko dojdziemy do Kwiecistej Doliny
Exile skinęła lekko głową.
-Tylko musimy się pośpieszyć,nie traćmy ani dnia więcej.
Lwice puściły się biegiem przed siebie.
Exile z ulgą przyjęła teren otwarty, bez ostrych krzewów ocierających się o jej pysk.Biała rozglądała się po kałużach.Zatrzymała się nad jedną i napiła się.Uzuri tym czasem rozejrzała się wokół.Dojrzała samotną antylopę,powoli kroczącą w obcą im stronę.Uzuri uśmiechnęła się szyderczo.
-Jestem głodna.Chcesz zapolować?
Exile skinęła głową,więc Uzuri dodała:-Twoje futro dobrze zgra się z piaskiem,rób to co ja.
-Wiem jak polować
-Bez trawy też?
Exile i Uzuri zaczęły się skradać.Wolno,łapa za łapą.Gdy były bliżej,wzbiły się w powietrze i jednym kłapnięciem ,zabiły antylopę.Lwice ze smakiem zjadły swój posiłek,nim ruszyły w dalszą drogę.
Droga do Kwiecistej Doliny,zdecydowanie nie była prosta i łatwa.Lwice przemykała niewidoczne,co jakiś czas zatrzymując się na krótki odpoczynek.Bolały je łapy,oddychy nie były wyrównane.Ulgą było jednak to,że nie padało i była dość idealna pogoda.Słońce grzało,ale także unosił się wiatr.
Exile musiała zaufać intuicji Uzuri,gdyż sama nigdy nie była w Kwiecistej Dolinie.Prawda była taka,że kiedy tylko ją miną,zdane będą tylko na swoje poczucia czasu i nieznanego terenu.
Kiedy Exile zaczęła dostrzegać kilka pojedynczych kwiatów,o różnych barwach,zdała sobie sprawę,że są prawie na miejscu.Przyspieszyły więc z przyjaciółką,by ich oczom ukazała się pełna kwiatów dolina.
Niewielka górka prowadziła je w dół prosto na dobrze obdarzoną łakę.Uzuri wzięła kilka głębokich wdechów.
-Tak to opisywali.Co robimy?
-No jakto co? Zwiedzamy..-Exile miała już zejść,ale Uzuri w porę złapała ją za ogon i pociągnęła do siebie.Biała spojrzała gniewnie na brązową.
-Co jest?!
-Chodzi o to,że nie można wchodzić na teren Kwiecistej Doliny,jeśli się tutaj nie urodziło.Zawsze dochodzi się tylko tutaj.
-Czemu?-Exile była zdziwiona.
-Nikt tego nie wie
Exile zmarszczyła brwi.
-Więc my się dowiemy,bo nie zamierzam tracić czasu na obchodzenie jej dookoła,-lwica pewnie przekroczyła granicę.
Uzuri westchnęła,ale poszła w ślad za nią.
Dwie lwice ukrywały się.Ich futra lekko falowały na wietrze.Biała i brązowa skradały się ,poprzez wysokie trawy.Exile chciało się kichać od zapachu tylu kwiatów.
Zatkała sobie jednak pysk.Doszli do obozu.
Mięśnie Uzuri ścisnęły się.Lwica była przerażona,widocznie bała się,że stado im coś zrobi,lub odeśle.Exile nie zamierzała się jednak bać.
Obserwowała ze spokojem,jak kwiecistoziemcy zbierają kwiaty do małych koszyczków.Nic wielkiego,nawet ich nie wyczuli ,przez zapachy pyłków.
Exile poprowadziła wolno towarzyszkę dalej .Ukrywały się jednak.Idąc głębiej w obóz,Uzuri coraz bardziej zwalniała.Exile nie mogła jednak się odezwać,bo by to ich zdradziło.Lwica wiedziała jednak,że jeśli zawrócą,to wszystko mogło pójść na marne.
Widziały jak przywódczyni kwiecistoziemców,przyjmuję kwiaty.Widać zbierali łupy dla zaprzyjaźnionego z nimi stada.
Królowa ,lub inna ważna postać,westchnęła:
-Szkoda,że nie mamy już kory.Są świetne jako łóżka dla naszych młodych
-I jako łódki i jeszcze więcej,-mruknęła jakaś lwica z wielkim uśmiechem.
Uzuri wybałyszyła oczy.Więc do tego była im potrzebna kora.Na znak Exile,ruszyła jednak dalej.
Kiedy lwice minęły obóz,mogły przestać być aż takie ostrożne.Zapolowały na dwa ptaki,które zjadły z apetytem i potarzały się.
Uzuri usiadła i złapała w pysk niebieski kwiat,który włożyła sobie za ucho.Uśmiechnęła się.
Exile spojrzała trochę dalej i zauważyła niewielką jaskinię,odzianą w liany i kwiaty.
Exile dała ogonem znać,że mają iść.
Uzuri posłuchała i spokojnie obie podeszły do jaskini.Exile wychyliła głowę i zauważyła trójkę lwic z wiankami na głowach i dziwnymi symbolami.Coś śpiewały.
Exile przewróciła oczami i znów spojrzała na Uzuri.
-Zabierajmy się z tego wariatkowa.
-Jak chcesz,-wzruszyła ramionami Uzuri,-ale zapewniam,że podczas naszej podróży spotkamy jeszcze wiele takich.
Lwica złapała kilka kwiatów i pobiegła,za już pędzącą ku granicy towarzyszką.Uzuri pomyślała,że skoro są już blisko białej lwicy,może zadać jej pewne pytanie.Ale jeszcze nie tutaj.Przyspieszyła.
Komentarze
Prześlij komentarz