#30 Mwzo
Nie długo później ,wszyscy chorzy byli już zdrowi od pustynnego kaszlu.
To znaczyło także,że trzeba ruszać w dalszą drogę.
Exile prowadziła grupę .Za nią szła Uzuri, Frodo i Sarah. Za nimi szła pomarańczowa lwica, z Asali i lwiątkami. Natomiast Vita,Giza i Kioo szli na końcu dla ochrony.
Mimo iż marsz był szybki ,lwiątka nie przejmowały się bolącymi łapkami.Może dlatego,że po raz pierwszy,rodzice ich nie dźwigali, i lwiczki chciały pokazać siłę?
Idąc jednak coraz dalej, natknęli się na wąwóz.Tak więc,każda z lwiczek została wzięta w pysk i zniesiona ze stromej górki.
Dalej ,idąc przez parny wąwóz,lwiczką zachciało się pić i nie iść.Bolały ich łapki.
Nie skarżyły się jednak,tak więc Exile nie zatrzymała marszu.
Dopiero kiedy opuścili wąwóz, biała powiedziała,że odpoczną i zostaną na noc w małej jaskini.
Lwiczki od razu się ucieszyły, zwłaszcza,kiedy znalazły coś do picia.
Exile,Uzuri,Vita i dawne złoziemki wybrały się na polowanie.Upolowały cztery antylopy,więc była uczta idealna.
W końcu Uzuri zaprosiła lwiątka do snu,sama miała im coś opowiedzieć.
Kiedy niebo stało się granatowe i pokryły je gwiazdy, wszyscy już kładli się do snu. Giza,Sarah i Binti, spały wtulone w siebie.Koło szarej lwicy spała również jej córka, Jua.
Kioo i Uzuri także spali przytuleni w siebie.Taje,Siri i Almasi spały po bokach rodziców,wtulone w siebie i w nich.
Asali,Vita ,Frodo spali niedaleko Uzuri, ale osobno.
Exile ,która zwykle spała blisko beżowej lwicy ,teraz leżała dalej.
Wpatrywała się w gwiazdy,migoczące na bezchmurnym niebie.
W końcu westchnęła,wstała i ruszyła przed siebie.
Zaszła znów w stronę wąwozu,schodząc powoli.Przecież było ciemno.
I właśnie wtedy usłyszała wołanie o pomoc.
Exile nie czekając na nic, puściła się biegiem w tamtą stronę.Obijały się o ściany ,nic nie widząc.Dopiero później,stały się jej wyraźnie kształty i się zatrzymała.
Co ona robiła? A jak to jakieś omamy?
Znów usłyszała ten głos: POMOCY!
Exile westchnęła gorzko i puściła się do dalszego biegu.
Zwolniła,widząc nowe kształty.
Jeden na skalnej półce i pięć nie dających mu drogi ucieczki.
Exile wybałuszyła oczy,kiedy zdała sobie sprawę,czym jest ten kształt:
Lwiątko!
Exile warknęła,wzbiła się w powietrze i wylądowała tuż za hienami.
-Zostawić go!
Jedna z hien spojrzała na nią.
-Bo co?
-Bo to!-syknęła Exile.
Rzuciła się na nią i nim się inne hieny zorientowały,hiena leżała już mocno pogryziona.
Exile rzuciła się na kolejne,robiąc z nimi to samo,puki przerażone nie uciekły.
Musiały być bardzo słabe,skoro w pojedynkę je pokonała.
Wzięła rozmach,wskakując na skalną półkę.
Lwiątko spojrzało na nią pewnie,bez cienia strachu.
-Dziękuję pani za ratunek
-Nie ma za co.Ale..co ty tu robisz?-spytała Exile
Lwiątko miało jaśniejszą złotą sierść, czarny nos,grzywkę tego samego koloru i granatowe oczy.Do tego miał zadrapania na policzku i łapce.Widać,że zostaną mu na zawsze.
-Mieszkam.Od dzisiaj
-Dlaczego?
-Bo moich rodziców zabiły te hieny.Ich jest całe stado.Nie mam już domu,-Lwiątko przeniosło wzrok na swoje łapy.
Exile zrobiło się żal lewka.
Spytała:
-Jak ci na imię?
-Jestem Mwzo.
-Chodź ze mną,-położyła mu ogon na ramieniu,-upolowaliśmy dzisiaj dużo jedzenia,więc jeszcze coś zostało.-po czym dodała,-nie zrobię ci krzywdy,obiecuję.
Lwiątko zaufało Exile,co poprawiło lwicy humor.
Zaprowadziła Mwzo do ich chwilowego obozu.Lwiątko od razu zaczęło jeść głodne.
Kiedy skączył,ziewnął i ułożył się w miejscu ,w którym stał.Exile zdziwiła się,ale pomyślała,że mógł być gdzieś w wieku Juy.
Ułożyła się obok niego.Ale nie spała...czuwała.
Komentarze
Prześlij komentarz